W ramach 32. kolejki Championship podopieczni Glenna Hoddle'a zmierza się na wyjeździe z Leicester. - Ten transfer doszedł do skutku głównie dzięki uporowi menedżera Wolverhampton. Hoddle przyjechał do Hiszpanii, przekonywał mnie, żebym zmienił klub, rozmawiał też z działaczami Elche. To, że właśnie on jest trenerem "Wilków", miało dla mnie duże znaczenie. To był przecież jeden z najwybitniejszych angielskich pomocników. A teraz uważany jest za jednego z lepszych szkoleniowców, prowadził przecież reprezentację Anglii. Jestem dumny, że tak bardzo na mnie liczy - powiedział Frankowski w "Super Expressie". Jedną z podstawowych bolączek Wolverhampton jest słaba skuteczność. "Franek" ma to zmienić. - Na pewno chciałbym. Kiedy jednak do zespołu przychodzi zagraniczny piłkarz, to potrzebuje trochę czasu, żeby złapać rytm. Mam nadzieję, że szybko oswoję się z nowym otoczeniem i ominą mnie wszelakie kłopoty - stwierdził 31-letni napastnik. - Mam pewne zaległości w treningach. Miałem tygodniową przerwę, a "Wilki" już oczekują, że będę gotowy do gry w stu procentach. W meczu z ManU zaprezentowałem się przeciętnie. Byłbym zadowolony, gdybym trafił do siatki. Raz byłem tego bliski, ale mój strzał był minimalnie niecelny. Odpadliśmy z pucharu. Teraz skupiamy się na lidze. Wszyscy w klubie mocno wierzą w awans. Mamy jeszcze szesnaście kolejek do rozegrania, więc jest sporo punktów do zdobycia - podkreślił Frankowski. Zobacz galerię zdjęć z debiutu Tomasza Frankowskiego w Wolverhampton