- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu to była rozgrzewka - wyjaśnił popularny "Franek". - Wydawało się, że rywali już "pękli" w drugiej, że ich rozniesiemy, a tymczasem straciliśmy gola. Piłkarz miał też małe pretensje do arbitra. Szkoda, że sędzia nie podyktował karnego za faul na mnie, ale nie ma co narzekać - dodał. - Klasowa drużyna nie musi się posiłkować karnymi, by wygrać.