"Trzy osoby zginęły i kilka zostało rannych w wyniku wybuchu bomby przed stadionem, obok bramy wejściowej numer J" - powiedział prezydent Francuskiej Federacji Piłkarskiej Noel Le Graet w wywiadzie telewizyjnym, na który powołuje się goal.com. Krótko po północy agencja AFP poinformowała, że jeden z ładunków wybuchowych obok stadionu został zdetonowany przez zamachowca samobójcę. Prezydent Francji Francois Hollande, który oglądał spotkanie na trybunie honorowej Stade de France, został ewakuowany. Obecni na stadionie kibice w trakcie drugiej połowy słyszeli wybuchy. Nad obiektem jeszcze w trakcie gry pojawiły się helikoptery. Meczu jednak nie przerwano, obawiając się wybuchu paniki. Spotkanie oglądało z trybun 80 tys. widzów. Po jego zakończeniu część fanów pozostała na stadionie, bojąc się wyjść na ulice. Szef Francuskiej Federacji Piłkarskiej zapewnił jednak, że sytuacja na stadionie jest opanowana i widzowie mogą wracać do domów. Widzowie zostali poproszeni o opuszczenie stadionu przez trzy bramy: północną, południową i zachodnią. Dziennikarze nie mieli możliwości dostać się ani do strefy mieszanej, ani do sali konferencyjnej. "W szatni panowała duża niepewność, wielki strach i dziwny nastrój. Można było zobaczyć, że piłkarze są w szoku. Natychmiast chwycili za telefony i zaczęli dzwonić, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej lub porozmawiać z bliskimi" - powiedział Oliver Bierhoff, dyrektor sportowy niemieckiej reprezentacji, którego cytuje "Bild". Kilka godzin wcześniej hotel, w którym zatrzymali się piłkarze niemieckiej kadry, był ewakuowany z powodu alarmu bombowego (pracownicy otrzymali anonimowy telefon z informacją o bombie). Już za kilka miesięcy Francja ma być gospodarzem piłkarskich mistrzostw Europy, do których awans wywalczyła także reprezentacja Polski. Atak terrorystyczny zepsuł piłkarskie święto, a Francuzi mieliby co świętować, bo wygrali z mistrzami świata. Oba zespoły grały uważnie w destrukcji i długo trzeba było czekać na groźną okazję. W 34. minucie Thomas Mueller znalazł się w sytuacji sam na sam z francuskim bramkarzem, jednak strzelił ponad poprzeczką. Kolejną dobrą okazję dla Niemców zmarnował Mario Gomez. On także kopnął piłkę nieco za wysoko. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy świetną akcję przeprowadził Anthony Martial, którą wykończył Olivier Giroud i "Trójkolorowi" objęli prowadzenie. W 53. minucie sędzia nie uznał gola dla Francji, bo Giroud był na spalonym zanim podał piłkę Antoine'owi Griezmannowi. Kolejnej okazji nie wykorzystał Paul Pogba. Niemcy próbowali wyrównać i mieli przewagę. W 77. minucie Mueller trafił w słupek. Dziewięć minut później Patrice Evra dośrodkował z lewej strony, a kapitalnie do główki złożył się André-Pierre Gignac i podwyższył na 2-0. Francja - Niemcy 2-0 (1-0) Bramki: Olivier Giroud (45.+1), Andre-Pierre Gignac (86.). <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-francja-niemcy-2015-11-13,mid,562160" target="_blank">Zobacz raport meczowy</a>