Grzegorz Lato i Franciszek Smuda znali się jeszcze z gry w Stali Mielec. Zauważył w nim wtedy to, co widać też było w karierze trenerskiej Smudy - że nie cierpiał przegrywać. Były selekcjoner często opowiadał o tym, jak mocno bolały go porażki. W rozmowie ze WP SportowymiFaktami Lato opowiedział, jak jeszcze zapamiętał swojego przyjaciela. Franciszek Smuda był wyjątkowym trenerem. Tych cytatów nigdy nie zapomnimy Grzegorz Lato wspomina Franciszka Smudę Franciszek Smuda zmarł po walce z nowotworem krwi. Kilka tygodni temu trafił do szpitala w Krakowie, a jego stan niestety tylko się pogarszał. Przed tygodniem poinformowano, że stan trenera jest krytyczny, a lekarze twierdzili, że nie widzą szansy na poprawę. Zmarł 18 sierpnia 2024 roku. "Był jednym z najlepszych polskich trenerów. Długo walczył z chorobą, ale ostatecznie przegrał. Franek grał ze mną przez rok lub dwa, przyszedł do Stali jako obrońca. Fajny chłopak, od razu się wkupił w łaski zespołu. Pamiętam, że na boisku nigdy nie odpuszczał i nie potrafił pogodzić się z porażką. Był naprawdę dobrym kolegą" - opowiadał o ich pierwszym spotkaniu w Stali Mielec Grzegorz Lato, były prezes PZPN. On i Smuda przez lata się kolegowali, a potem nawet przyjaźnili. Grzegorz Lato o kandydaturze Smudy na selekcjonera reprezentacji Smuda był trenerem bardzo lubianym. Kiedy w 2009 roku obejmował stanowisko, wiązały się z nim wielkie nadzieje. Grzegorz Lato wspominał ten czas, twierdząc, że na stanowisku selekcjonera widziała go cała Polska. "Franek odnosił wtedy ogromne sukcesy. W 2009 roku jego kandydaturę popierała chyba cała Polska. Popularne stało się hasło 'Franek Smuda czyni cuda', które powtarzali kibice i dziennikarze" - opowiadał. Szczęsny szczerze o przyszłości w reprezentacji. To wcale może nie być koniec Choć od 2012 roku nie współpracowali już na stopie zawodowej, to pozostali bliskimi przyjaciółmi. Utrzymywali stały kontakt i spotykali się na imprezach organizowanych przez PZPN. "Szkoda Franka, był dobrym przyjacielem. Zapamiętam przede wszystkim to, że był strasznie zacięty. Nie mógł przeżyć, gdy drużyna grała inaczej niż to zaplanował. Gdy upatrzył sobie jakiś cel, robił wszystko, by go zrealizować" - podsumował Lato.