Zawodnicy Fluminense w niedzielę co prawda wygrali wyjazdowe spotkanie z EC Bahia (2-1), ale po 38 kolejkach zgromadzili 46 pkt i zajęli 17. miejsce - pierwsze z czterech oznaczające spadek. Jeśli by do tego doszło, to po raz pierwszy w historii ligi brazylijskiej mistrz kraju w kolejnym sezonie pożegnałby się z najwyższą klasą rozgrywkową. Szansą na "ocalenie" dla zespołu z Rio de Janeiro jest jednak złamanie przepisów przez Portuguesę. W barwach tej drużyny w niedzielnym pojedynku z Gremio (0:0) wystąpił zawieszony Heverton, który nie powinien grać w tym meczu. Przedstawiciele klubu, który z 48 pkt na koncie zajął 12. miejsce w lidze, tłumaczą, że jeden z prawników wprowadził ich w błąd, informując, że piłkarz był zawieszony tylko na jedno, a nie dwa spotkania. Brazylijski Trybunał Sportowy ma przeanalizować tę sprawę. Portuguesa może zostać ukarana odjęciem czterech punktów. Gdyby do tego doszło, to drużyna znalazłaby się w strefie spadkowej, a Fluminense przesunęłoby się na 16. lokatę, gwarantującą pozostanie w gronie najlepszych. Już raz szczęście pomogło tej drużynie powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. W 2000 roku klub z Rio de Janeiro, który kilka poprzednich sezonów spędził w niższych ligach, wrócił do niej dzięki zmianie formatu rywalizacji. Na korzystne rozstrzygnięcie liczy jeszcze inna utytułowana drużyna, która po ostatniej kolejce jest w gronie spadkowiczów. Czterokrotnemu mistrzowi Brazylii Vasco da Gamie nie pomoże jednak samo odjęcie punktów Portuguesie. Klub stara się o anulowanie wyniku niedzielnego spotkania, przegranego 1-5 z Atletico Paranaense, które zostało przerwane z powodu zamieszek na trybunach. Takie rozwiązanie oraz odjęcie punktów zespołowi Flamengo, który wbrew przepisom wystawił w tej samej kolejce Andre Santosa, skutkowałoby bezpieczeństwem dla Vasco da Gama i degradacją Flamengo. Krajowy trybunał sportowy zaznaczył jednak, że anulowanie rezultatu przerwanego meczu jest mało prawdopodobne.