Tradycji stało się zadość - "Canarinhos" na każdych igrzyskach są faworytami, ale żadnych jeszcze nie wygrali. Tym razem mieli w składzie gwiazdy na czele z Alexandrem Pato, Marcelo i Neymarem, ale nie mieli tego, co było atutem Meksyku - zgranego zespołu. Może Brazylijczykom uda się podbić igrzyska za cztery lata w Rio de Janeiro? Brazylia zaczęła leniwie, od straty piłki przed własnym polem karnym obrońcy Rafaela. Natychmiast wykorzystał to Oribe Peralta sprytnym, technicznym strzałem po ziemi lokując futbolówkę w lewym rogu bramki. Później jeszcze próbował podwyższyć Carlos Salcido, ale nie trafił w bramkę. Brazylia przebudziła się po 20 minutach, ale zagrażała dopiero w końcówce I połowy, gdy na boisku pojawił się Hulk. Trzeba przyznać, że błyskotliwy niegdyś napastnik FC Porto zrobił się niesamowicie masywny. Mięśnie pośladkowe ma tak rozbudowane, jakby uprawiał jakiś sport siłowy. Ale nadal potrafi zagrozić bramce. Jego strzał poprzedzony zwodem do środka (38. minuta) był przedniej marki, ale Jose Corona popisał się refleksem. Aż sześciu piłkarzy z wyjściowego składu Brazylii gra w Europie (na czele z Marcelo z Realu Madryt). W odróżnieniu, cała "jedenastka" Meksyku to gracze tamtejszej ligi, która pod względem wyszkolenia technicznego, a nawet taktycznego musi dorównywać najsilniejszym rozgrywkom na Starym Kontynencie. Na początku II połowy swój pierwszy rajd przeprowadził Neymar, ale uderzył tuż nad poprzeczką. Później został znokautowany przez interweniującego Jose Coronę, ale krwotok z nosa słynnego Brazylijczyka został zatrzymany. Neymar próbował zrewanżować się strzelając gola, ale w 60. min - po wejściu taranem w pole karne Meksyku Hulka - przestrzelił. Ale Brazylia nie tylko atakowała, ale też niemiłosiernie myliła się w obronie. W 63. min as nad asy - Thiago Silva sprezentował piłkę Peralcie, ten wyszedł sam na bramkarza, ale zwód mu się niezbyt udał, gdyż Gabriel dziubnął piłkę. Peralta i tak ją dogonił i strzałem z półprzewrotki trafił w poprzeczkę. Jeszcze lepszą okazję zmarnował po rzucie rożnym Ponce Marco Fabian, który po błędzie bramkarza (wyszedł i nie złapał piłki) nie trafił głową do pustej siatki. Szczęście Brazylijczyków nie mogło trwać wiecznie. W 74. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Ponce, pozostawiony bez opieki na 11. metrze Peralta główkował w prawy róg i Gabriel był bezradny. W doliczonym czasie gry gola na otarcie łez strzelił Hulk posyłając piłkę między nogi Corony. Mógł to nie być gol na otarcie łez, ale w idealnej pozycji chwilę później głową nie trafił na bramkę Oscar. W ojczyźnie futbolu, na stadionie Wembley, wszystkie bilety na finał zostały sprzedane dawno temu. Mecz obejrzało ponad 86 tys. ludzi. Jak przystało na spotkanie z udziałem Meksyku, Wembley opanowała meksykańska fala. A brazylijscy fani przy użyciu werbli dopingowali "Canarinhos". Brązowy medal zdobyli piłkarze Korei Południowej, którzy w sobotę w meczu o trzecie miejsce pokonali Japonię 2-0. Największą sensacją turnieju piłkarzy było odpadnięcie już w fazie grupowej faworyzowanych Hiszpanów, którzy przegrali z Japonią i Hondurasem. Meksyk - Brazylia 2-1 (1-0) Bramki: Peralta (1., 75.) - Hulk (90+1) Żółte kartki: Marcelo - Jimenez, Reyes, Vidrio Sędzia: Mark Clattenburg (Wielka Brytania) Widzów: Widzów: 86,162 tys. Meksyk: Corona - Jimenez (81. Vidrio), Salcido, Mier, Chavez - Herrera, Aquino (57. Ponce), Reyes, Enriquez - Fabian, Peralta (85. Jimenez) Brazylia: Gabriel - Rafael (85. Lucas), Thiago Silva, Juan Jesus, Marcelo - Sandro (71. Pato), Romulo, Leandro Damiao, Alex Sandro (32. Hulk), Oscar - Neymar Ze Stadionu Wembley Michał Białoński