- Wstępne wyliczenia wskazują, że straty wyniosą około 300 tys. zł. 140 tys. wyniesie naprawa dachu, 5-6 tys. naprawa telebimów, a reszta to koszty związane z wymianą krzesełek, ich czyszczeniem, wymianą urządzeń sanitarnych w toaletach itp. Do piątku przekażemy kosztorys PZPN - powiedziała Borzdyńska. Informacje o stratach mają jednak już w czwartek trafić do członków Komisji Dyscyplinarnej PZPN, która obraduje tego dnia. Sędzia finału Pucharu Polski Piotr Lasyk po raz pierwszy przerwał spotkanie na początku drugiej połowy. W sektorze kibiców Legii odpalono wówczas race i cały stadion został zadymiony. Mecz wznowiono po kilku minutach, gdy nieco poprawiła się widoczność, ale później znów użyto środków pirotechnicznych. Tym razem z sektora Arki z dużą siłą wystrzelono kilka rac, które z ogromną prędkością przeszywały powietrze. Jedna z nich spadła na boisko. Piłkarze musieli zaczekać, aż służby porządkowe ją wyniosą. Kilka rac poleciało również w inne części stadionu. W piątek Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe wdrożyła postępowanie sprawdzające dot. wnoszenia i posiadania wyrobów pirotechnicznych. W poniedziałek natomiast PZPN poinformował o złożeniu zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa podczas tego meczu. W oświadczeniu piłkarskiej centrali napisano, że przestępstwa dotyczą narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu uczestników imprezy masowej oraz uszkodzenia infrastruktury stadionu w postaci nadpalenia garażu dachu mobilnego, uszkodzenia telebimu oraz zniszczenia około 100 siedzisk. Legia wygrała w środę z broniącą trofeum Arką 2-1 i po raz dziewiętnasty wywalczyła Puchar Polski. Spotkanie obejrzało ponad 47 tysięcy widzów.