Wnioski mają być przedstawione w marcu przyszłego roku. Zresztą, przedmiotem pracy tej grupy ma być też koncepcja nowych rozgrywek - tym razem z udziałem reprezentacji narodowych. Mówiąc najprościej - chodzi o zastąpienie Pucharu Konfederacji swoistą Ligę Narodów, ale o zasięgu globalnym, nie tylko europejskim. Takie decyzje zostały podjęte na spotkaniu Rady FIFA, która właśnie obraduje w Kigali w Rwandzie. To oznacza, że kolejne pomysły Infantino nie zyskują wielkiego poparcia. Przynajmniej na razie. Wprawdzie w styczniu tego roku Rada FIFA zdecydowała o zwiększeniu liczby uczestników mundialu do 48 drużyn (czyli o 50 procent), począwszy od edycji 2026, ale projekt dotyczący Klubowych Mistrzostw Świata jest jeszcze bardziej kontrowersyjny. Tym razem na linii frontu stanęli działacze europejscy, z szefem UEFA Aleksandrem Ceferinem na czele, broniący swoich interesów. Nowe rozgrywki - z 24 drużynami - byłyby bowiem niewątpliwą konkurencją dla Ligi Mistrzów, sztandarowego produktu, który cały czas znosi złote jaja. Ale chodzi jeszcze o coś innego. Wątpliwości budzi zaangażowanie w nowe rozgrywki klubowe potencjalnych inwestorów z Arabii Saudyjskiej. Szczególnie po tym, jak opozycyjny wobec władzy w Rijadzie dziennikarz Dżamal Chaszodżdżi został niedawno zamordowany i poćwiartowany na terenie konsulatu tego kraju w tureckim Stambule. Infantino nigdy nie zdradził, kto konkretnie miałby sfinansować te 25 mld dolarów na trzy kolejne edycje KMŚ. Wiadomo tylko, że stoi za tym, japoński Softbank. Problem w tym, że jego udziałowcem jest Arabia Saudyjska. FIFA wydała tylko oświadczenie, w którym przekonuje, że nowe rozgrywki "nie będą bezpośrednio sponsorowane przez żadne z państw". RP