Po sierpniowym triumfie w mistrzostwach świata kobiet przez hiszpańską piłkę nożną przeszło swego rodzaju trzęsienie ziemi. Luis Rubiales pocałował w usta Jenni Hermoso, co wywołało burzę w środowisku. W konsekwencji FIFA zawiesiła ówczesnego prezesa Real Federacion Espanola de Futbol na 90 dni. We wrześniu złożył on rezygnację z pełnionej funkcji, mimo że wcześniej upierał się publicznie, że tego nie zrobi. Z kolei 30 października FIFA poinformowała, że nałożyła na niego zakaz działalności w piłce nożnej na trzy lata. To nie koniec problemów Rubialesa. W marcu hiszpański wymiar sprawiedliwości poinformował, że specjalny oddział żandarmerii wkroczył do domu 46-latka, ale nie zastał go na miejscu. Sam zainteresowany przebywał wtedy na Karaibach. Poinformował, że gdy wróci do kraju, odda się w ręce funkcjonariuszy. Stało się tak 3 kwietnia. Były prezes jest podejrzany o korupcję, pranie pieniędzy oraz nadużycia w zarządzaniu federacją. Służby analizują umowę biznesową, którą zawarł z Arabią Saudyjską - od 2020 roku Superpuchar Hiszpanii odbywa się właśnie tam. 28 kwietnia nowym sternikiem RFEF został przynajmniej na kilka miesięcy Pedro Rocha (w połowie września mają odbyć się wybory), który był przesłuchiwany ws. nielegalnych prowizji związanych właśnie z tym kontraktem z Saudyjczykami. Ostatecznie nie postawiono mu żadnych zarzutów, więc mógł objąć nową funkcję. Całe to zamieszanie spowodowało, że media informowały o możliwości utraty praw do organizacji mistrzostw świata 2030 przez Hiszpanię. Hiszpania uratowała mistrzostwa świata 2030. "Balsam dla FIFA" Z odbywającego się w Bangkoku kongresu FIFA płyną jednak do Madrytu dobre wieści - zmiany gospodarza czempionatu nie będzie. "Marca" pisze, że obecność Rochy na miejscu "posłużyła jako balsam zarówno dla UEFA, jak i FIFA, aby ponownie uwierzyć w to, co robi Hiszpania". Jak czytamy, żaden działacz światowej federacji nie nałoży podczas zjazdu w sposób oficjalny lub nieoficjalny żadnego ostrzeżenia. "Hiszpania uratowała piłkę meczową. Niebezpieczeństwo całkowicie zniknęło, co przyznają zaufane źródła w FIFA, ale federacja musi wziąć się w garść" - wskazano. Inną kwestią pozostaje lista stadionów, na których odbędą się mecze MŚ 2030. "Marca" podtrzymuje, że faworytem do ugoszczenia finału pozostaje Santiago Bernabeu, ale zależy to też od porozumienia Realu Madryt i Gianniego Infantino. "Infantino i Florentino Perez (prezes "Los Blancos" - red.) mają doskonałe relacje, a Real jest jednym z tych klubów, które założyły FIFA 120 lat temu. Wszystko wskazuje na to, że finał odbędzie się na Bernabeu, ale RFEF nie powinien zasypiać. Jest czas, ale też nie można go zmarnować" - zakończono. Najbliższy mundial odbędzie się w 2026 roku w USA, Kanadzie i Meksyku, a w 2034 r. światowy czempionat wróci po dwunastu latach na Bliski Wschód - konkretnie do Arabii Saudyjskiej.