To oznacza, że Szwajcar, który rządzi światową federacją od lutego 2016 roku, skutecznie odstraszył innych potencjalnych kandydatów, zapewniając sobie głosy większości federacji, m.in. z Afryki - a te zawsze okazywały się kluczowe w głosowaniu. Tak naprawdę jedyny sprzeciw wobec polityki prowadzonej przez Infantino pochodził w ostatnim czasie z Europy. Szczególnie wówczas, gdy prezydent FIFA próbował forsować - na razie bezskutecznie - swoje rozwiązania, które mogłyby rywalizować z rozgrywkami przynoszącymi europejskiej federacji największe zyski. W grze jest cały czas nieokreślona przyszłość klubowych mistrzostw świata albo światowej Ligi Narodów. W tych dwóch przypadkach Infantino musiał zrobić krok do tyłu. Udało mu się za to przekonać innych działaczy FIFA, że mundial powinien zostać rozbudowany do granic możliwości, czyli z udziałem 48 drużyn (stawką w tej grze były również głowy wyborcze), choć jeszcze nie wiadomo, czy takie rozwiązanie będzie możliwe od najbliższego turnieju w 2022 roku w Katarze czy dopiero cztery lata później w północnej Ameryce. Infantino dąży do jak najszybszego wprowadzenia nowych zasad, z kolei Katar jest bardzo sceptyczny, bo takiego ciężaru najpewniej nie jest w stanie udźwignąć. Szwajcar, który w ostatnich przyspieszonych wyborach prezydenta FIFA zastąpił swojego rodaka Seppa Blattera - odchodzącego w niesławie po aferach korupcyjnych z udziałem jego współpracowników - miał burzliwe trzy lata na tym stanowisku. Szczególnie, gdy jesienią ubiegłego roku wypłynęły dokumenty Football Leaks świadczące o tym, że Infantino, jeszcze jako sekretarz generalny UEFA, pomagał Manchesterowi City dogadywać się w sprawie reguł finansowego fair play. Albo wówczas, gdy pojawiły się wątpliwości co do tajemniczych, nieformalnych spotkań ze szwajcarskim prokuratorem generalnym Michaelem Lauberem poprzez innego zaufanego prokuratora, Rinaldo Arnolda, dobrego znajomego od czasów dzieciństwa. Infantino sprawnie dokonał jednak wielu zmian personalnych. Pozbył się w zasadzie wszystkich kluczowych osób, które odgrywały jeszcze ważne role w czasach Blattera (Cornela Borbely’ego oraz przede wszystkim Marco Villigera, podejrzewanego o przeciek w słynnej sprawie 2-milionowego przelewu, który przyczynił się do upadku Michel Platiniego), a w ostatnich miesiącach ściągnął "swoich ludzi" z UEFA. Co więcej, za lata 2015-2018 FIFA będzie miała najprawdopodobniej rekordowe zyski - ponad 5 miliardów euro. To wszystko sprawia, że 49-letni Szwajcar, który obiecał narodowym federacjom przekazanie w najbliższych latach około miliarda euro na "rozwój futbolu", czuje się pewniej niż kiedykolwiek. Wybory są zaplanowane 5 czerwca w Paryżu. Remigiusz Półtorak