"Czerwone Diabły" na Emirate Stadium przez większą część meczu dyktowały warunki gry i od 53. minuty prowadziły 1:0, ale w samej końcówce oddali inicjatywę "Kanonierom" i srogo za to zapłacili. Podopieczni Arsena Wengera w ostatnich dziesięciu minutach strzelili rywalom dwa gole i po raz drugi w tym sezonie ograli liderów tabeli, zachowując w ten sposób jeszcze szanse na włączenie się do walki o mistrzowski tytuł. Alex Ferguson starał się nie rozpaczać po kolejnej porażce w prestiżowym pojedynku z Arsenalem. "Mamy przed sobą jeszcze siedem ważnych wyjazdowych meczów i wierzę, że będą dla nas dobre, nie pytajcie dlaczego. Jeśli znów znajdziemy się w takiej sytuacji, jak w tym meczu, nie możemy popełnić takich błędów!' - uspokajał fanów z Old Trafford menedżer "Czerwonych Diabłów". "Takie spotkania zawsze są bardzo trudne i nie można powiedzieć, że będziesz w nich lepszą drużyną przez 90 minut. Arsenal przejął inicjatywę w ostatnich minutach i chyba wtedy trochę za łatwo im na pozwoliliśmy, biorąc pod uwagę jak kontrolowaliśmy grę w pierwszej połowie" - podkreślił Alex Ferguson, który nawet wyróżnił jednego ze swoich podopiecznych za postawę na Emirate Stadium. "Ten mecz pokazał, że jesteśmy w dobrej formie. Mieliśmy najlepszego piłkarza na murawie w osobie Michaela Carricka, który naprawdę zagrał wspaniale. Mając w drużynie piłkarza z takimi możliwościami wiemy, że wszystko ułoży się dla nas dobrze, więc nie jestem przygnębiony" - dodał najbardziej znany i popularny w Anglii Szkot. Radości z cennego zwycięstwa nie ukrywał Arsene Wenger. "Dziesięć minut przed końcem piłkarze ManU być może byli już mistrzami, ale w samej końcówce, to wszystko runęło i sam nie wiem dlaczego. To otworzyło nowe nadzieje. Dla nas i Liverpoolu trochę mniejsze, ale nigdy nie wiadomo" - przyznał szczerze szkoleniowiec "The Gunners". "To był dla nas wspaniały test charakteru, zwłaszcza kiedy straciliśmy bramkę. Wierzyłem w tych chłopaków, bo walczyli z determinacją o zwycięstwo do ostatnich sekund. Ta drużyna młodych i głodnych lwów, której przewodzi Thierry Henry, ciągle się rozwija. Pracowali bardzo ciężko, nie poddali się i zostali za to nagrodzeni. To może nas tylko wzmocnić w kolejnych spotkaniach" - podkreślił z dumą Arsene Wenger. Arsenal Londyn - Manchester United 2:1 (0:0) Bramki: Van Persie (81), Henry (93) - Rooney (53). Widzów: 60 tysięcy. Arsenal: Lehmann - Clichy, Senderos, Toure, Eboue (93' Hoyte) - Fabregas, Rosicky, Hleb (67' van Persie), Flamini (80' Baptista) - Adebayor, Henry Manchester United: Van der Sar - Neville, Evra, Ferdinand, Vidic - Scholes, Carrick, Ronaldo (90' Heinze), Giggs - Larsson (81' Saha), Rooney Zobacz wyniki 24. kolejki Premier League i tabelę