FC Barcelona tego lata miała przejść prawdziwą rewolucję. Rozpoczęło się naprawdę obiecująco, bo Xaviego na ławce trenerskiej zastąpił Hansi Flick. Porównywanie osiągnięć szkoleniowych obu tych trenerów mija się raczej z celem, bo Hiszpan nie ma szans rywalizacji z Niemcem. Tutaj więc zdawało się, że jest to zmiana na lepsze. Tak naprawdę prawdziwe efekty pracy Flicka pewnie poznamy za kilka miesięcy, ale w Barcelonie trenerzy nie zawsze mają tyle czasu, gdy nie wychodzi. GKS Katowice zaskoczył Piasta, gol już na początku meczu. Piast wciąż niepokonany Początek pracy Niemca jest jednak obiecujący. "Blaugrana" dobrze prezentowała się w okresie przygotowawczym, a szkoleniowiec sprawdził wielu młodych wychowanków, którzy czekali na swoje szanse. Trener miał prawo jednak także oczekiwać na wzmocnienia, a tych do sierpnia nie zobaczył. Gdy wszyscy mówili o potrzebie sprowadzenia defensywnego pomocnika i lewego skrzydłowego, Barcelona sięgnęła po... pomocnika, ale ofensywnego, a konkretnie Daniego Olmo. Barcelona na kolanach. "Duma Kataloni" zniszczona przez Monaco W klubie marzyli także o wykupieniu z Athleticu Bilbao Nico Williamsa, ale zdaje się, że to już jest misją niemożliwą. Podobnie mówi się o wzmocnieniu "szóstki" wskazując na szkółkę, w której niewątpliwie są utalentowani piłkarze. W tym składzie Flick musiał podejść do ostatniego testu przed rozpoczęciem sezonu, a więc meczu o Puchar Gampera, który jednocześnie był także powrotem na Stadion Olimpijski na wzgórzu Montjuic po kilka miesiącach. Od pierwszych minut przeciwko AS Monaco zagrał oczywiście Robert Lewandowski. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że pierwsza połowa tego spotkania, delikatnie mówiąc, nie zachwyciła, podobnie jak sam występ naszego kapitana. W całej pierwszej części rywalizacji oba zespoły oddały po jednym celnym strzale na bramkę rywali, co przełożyło się na zero strzelonych goli i bezbramkowy remis do przerwy. Kibice na trybunach pewnie oczekiwali więcej. "Wyrywał włosy, miażdżył nos, kopał i poniżał". Znany sędzia skreślony przez PZPN Nadzieją na poprawę obrazu gry była druga część spotkania. Ta jednak rozpoczęła się dla Barcelony fatalnie. Gospodarze bardzo szybko stracili pierwszego gola. Fatalny błąd w komunikacji wykorzystał Camara, który pokonał stojącego w bramce Marca-Andre ter Stegena. Zaledwie siedem minut później złe ustawienie w defensywie Barcy wykorzystał Breel Embolo i Szwajcar strzelił drugiego gola, choć w tym przypadku wydaje się, że napastnik mógł być na minimalnym spalonym, ale bez VAR-u tego nie zweryfikowano. Jak się okazało, to nie był koniec, Monaco zdecydowanie nie zamierzało w tym spotkaniu zwalniać. Wręcz przeciwnie, pedał gazu zespół z Francji wcisnął jeszcze raz w 86. minucie, gdy zamieszanie w polu karnym Barcelony wykorzystał 19-letni obrońca Christian Mawissa Elebi. Piłka trzeci raz zatrzepotała w siatce Barcelony i jasne stało się, że "Duma Katalonii" przegra swój mecz o Puchar Gampera pierwszy raz od 12 lat. Wówczas lepsza okazała się włoska Sampdoria.