"Od stycznia miałem okazję grać wyłącznie w rezerwach, ale szanowałem decyzję Arsene'a Wengera. Boss bardzo ceni Jensa Lehmanna za to, co zrobił dla "Kanonierów" przez te lata, które spędził w klubie. Jednak choć brakowało mi meczów, nie poddałem się. Walczyłem, trenowałem, naprawdę ciężko pracowałem na swoją szansę i w końcu ją dostałem" - dodał Fabiański. "Na boisku prezentowałem się naprawdę dobrze, a przy straconych golach nie miałem zbyt wiele do powiedzenia. Myślę, że odpowiednio czytałem grę i wznawiałem ją wedle zaleceń trenerów. Owszem, nie miałem zbyt wiele pracy, ale do końca bezrobotny nie byłem. Na moją bramkę oddano dwa groźne strzały, było kilka naprawdę ciężkich i dobrych dośrodkowań, lecz ja nie popełniłem przy nich błędów. Boss wcześniej powiedział, że dojrzałem do filozofii Arsenalu" - stwierdził reprezentant Polski. "Na mojej pozycji regularne występy są najistotniejsze. Ale nie jest tak, że "Fabian" zadebiutował i to teraz supergość. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Czy będę pierwszym, czy drugim bramkarzem "Kanonierów" - nie zmieni to mojego podejścia do świata" - zakończył Fabiański.