Hiszpanie rozpoczęli turniej od porażki 1-3 z Włochami, potem wymęczyli zwycięstwo z Belgią. Od tamtej pory grają jednak koncertowo i do finału weszli z przytupem. Czwartkową grę rozpoczęli jednak od kilku fałszywych tonów. Po wielkim strzelaniu w meczu z Polską, której zaaplikowali aż pięć bramek, w półfinale Hiszpanie początkowo mieli nieco trudniej. Do ich składu wrócił Jesus Vallejo z Realu Madryt, uraz zdołał też wyleczyć kontuzjowany w meczu z "Biało-Czerwonymi" MIkel Oyarzabal. Mimo że atakowali ostrożniej, i tak nie ustrzegli się błędów w obronie. W 15. minucie po faulu Firpo Juniora w polu karnym padł Jeff Reine-Adelaide. Hiszpanie protestowali, ale sędzia nawet nie zdecydował się na obejrzenie powtórki i bez namysłu podyktował "jedenastkę". Lekkim strzałem po ziemi wykorzystał ją Jean-Philippe Mateta. Francuzi rozpoczęli spotkanie bez dwóch kluczowych piłkarzy ofensywnych. Jonathan Bamba wypadł z gry po brutalnym wejściu rywala już w pierwszym meczu. Brakowało też Moussy Dembele, strzelca zwycięskiego gola w spotkaniu fazy grupowej przeciwko Chorwacji. Mimo to chwilę po pierwszym golu Mateta stanął przed kolejną świetną szansą, ale kopnął w wychodzącego z bramki Antonio Siverę. Hiszpanie pierwszą dobrą okazję wypracowali sobie dopiero w 27. minucie: strzał Oyarzabala zdołał odbić Paul Bernardoni. Piłka wyszła jednak na rzut rożny i po chwili bramkarz Francuzów ponownie musiał interweniować, gdy z bliska próbował go zaskoczyć Marc Roca. Pierwszy strzał pomocnika jeszcze obronił, ale przy dobitce był już bez szans. Po wyrównaniu Hiszpanie nie przypuścili szturmu na bramkę rywali, ale w 44. minucie bliski wyrównania był Unai Nunez. Stoper popisał się ekwilibrystycznym uderzeniem piętą w stylu Zlatana Ibrahimovicia, nieznacznie jednak spudłował. Tyle że Francuzi i tak nie dotrwali do przerwy z remisem - po faulu na Oyarzabalu sam poszkodowany podszedł do rzutu karnego i dał Hiszpanii prowadzenie. Kolejny cios Francuzi otrzymali tuż po przerwie. Już po kilkudziesięciu sekundach przegrywali 1-3 - szybką akcję rywali zwieńczył Dani Olmo, który spokojnie wykorzystał podanie Fabiana Ruiza. "Jak nie zdejmą nogi z gazu....to jeszcze kilka razy zobaczymy rozpoczęcia od środka" - komentował na Twitterze oglądający spotkanie z trybun Czesław Mchniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21. Francuzi potrafili jeszcze się zerwać. W niezłej sytuacji ponownie znalazł się Mateta, ale nie pokonał Sivery. Selekcjoner "Trójkolorowych" zdecydował się wprowadzić na boisko Dembele. To miał być sygnał do ataku. Zagłuszyli go jednak Hiszpanie - ich trener odpowiedział posłaniem na murawę Borjy Mayorala. I to Luis de la Fuente miał lepszego nosa - już kilka minut po wejściu na boisko napastnik Realu (w ostatnim sezonie wypożyczony do Levante) wykorzystał świetne dośrodkowanie Pablo Fornalsa. Francuzi odpowiedzieli jeszcze strzałem z rzutu wolnego Jonathana Ikone, ale Sivera nie dał się zaskoczyć. W końcówce hiszpańska orkiestra przycichła, oszczędzając już chyba siły na finał. W mocniejsze tony uderzył tylko rezerwowy Carlos Soler, ale po jego strzale piłkę z linii bramkowej wybił Ballo Toure. W niedzielnym spotkaniu o złoto zagrają z Niemcami, którzy w czwartek pokonali 4-2 Rumunię. Oba zespoły spotkały się w finale przed dwoma laty - w Krakowie lepsi okazali się wówczas Niemcy. Hiszpania - Francja 4-1 (2-1) Bramki: Roca (28.), Oyarzabal (45., k.), Olmo (47.), Mayoral (67.) - Mateta (16., k.) Damian Gołąb