Enrique podał się do dymisji w czerwcu - chciał spędzić więcej czasu z córką, która zmagała się z nowotworem kości. Dziewięcioletnia Xana zmarła pod koniec sierpnia. Pod jego nieobecność przez kilka miesięcy reprezentację Hiszpanii prowadził Moreno, który wcześniej pełnił funkcję asystenta. Pod jego wodzą kadra nie przegrała żadnego z sześciu meczów w eliminacjach mistrzostw Europy. "La Roja" wygrała 18 listopada z Rumunią 5-0, ale po spotkaniu Moreno nie przyszedł na konferencję prasową. Dzień później poinformowano o powrocie na stanowisko Enrique. - Jedyną osobą odpowiedzialną za to, że Robert Moreno nie jest już członkiem sztabu szkoleniowego, jestem ja. Przyszedł do mojego domu i powiedział mi, że chce poprowadzić kadrę podczas Euro2020, a potem chętnie znów będzie moim asystentem. Rozumiem, że ciężko pracował, by być trenerem i że jest ambitny, ale według mnie zachował się nielojalnie. Ja nigdy bym tak nie postąpił i nie chcę osoby o takich cechach w moim sztabie - zaznaczył na środowej konferencji prasowej Enrique. Moreno pracował u jego boku z drugim zespołem Barcelony, a następnie z Romą, Celtą Vigo, pierwszą drużyną "Dumy Katalonii" oraz hiszpańską kadrą. - Rozumiem jego decyzję, ale nie zgadzam się z nią. Powiedziałem mu, że nie chcę go już jako mojego asystenta i że mówię to z pełnym przekonaniem. Ambicję należy wspierać, ale gdy jest nadmierna, to jest wadą, a nie cnotą - podsumował były znakomity piłkarz, który bronił m.in. barw Realu Madryt i "Barcy". 49-letni trener zaznaczył, że sam nie wyszedł z propozycją powrotu do pracy. Zaoferować mieli mu to prezes hiszpańskiej federacji Luis Rubiales oraz dyrektor sportowy Jose Francisco Molina. - To nie był dla mnie dobry rok, ale chcę się skupić na przyszłości i odwdzięczyć się za zaufanie, które mi okazali - podkreślił Enrique.