Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie w środę w Cardiff, a w finałowej trójce ubiegającej się o rolę gospodarza Euro-2012 znajdują się wspólne kandydatury Polski i Ukrainy, Chorwacji i Węgier oraz Włoch. Zdaniem Mayera-Vorfeldera, który jest jednym z 12 członków Komitetu Wykonawczego UEFA uprawnionym do głosowania, wybór już dawno nie był tak trudny. - Nie ma faworyta - uważa Mayer-Vorfelder. W zapowiedzi posiedzenia Komitetu Wykonawczego niemiecka agencja prasowa DPA podkreśliła, że skandal korupcyjny we włoskiej lidze piłkarskiej poważnie osłabił kandydaturę Italii. Z kolei na ofertę polsko-ukraińską niekorzystnie wpływa napięta sytuacja polityczna w Kijowie. Natomiast startujący wspólnie z Węgrami Chorwaci mają problemy z kibicami, choć szanse tej kandydatury rosną ze względu na kłopoty rywali. DPA zwraca uwagę, że Polacy i Ukraińcy mogą liczyć na wsparcie laureata pokojowej Nagrody Nobla Lecha Wałęsy, który specjalnie w tej sprawie napisał list do szefa UEFA Michela Platiniego, a sympatii dla wschodnioeuropejskiej oferty nie kryje prezydent FIFA Joseph Blatter. Według niemieckiej agencji, Michel Platini wybór na prezydenta UEFA zawdzięcza w dużej mierze głosom federacji z Europy Wschodniej, a wybór gospodarza Euro-2012 stanowi "doskonałą okazję do rewanżu". Szef Komitetu Organizacyjnego Euro 2012 we Włoszech Luca Pancalli przyznał, że niepokoi go ciągłe ocenianie ich kandydatury przez pryzmat przeszłości i skandalu korupcyjnego. - W naszym projekcie patrzymy w przyszłość, aż do 2012 roku. Wypominanie grzechów z przeszłości jest nie fair - denerwuje się Pancani. Wielką chęć organizacji ME w 2012 roku podkreśla prezes chorwackiej federacji piłkarskiej Vlatko Marković. - Wolimy zorganizować mistrzostwa Europy, niż zostać piłkarskim mistrzem świata - miał wyrazić się Marković. - Patrząc długofalowo organizacja takiej imprezy przysporzy krajowi więcej korzyści. Mieszkańcy Chorwacji utożsamiają się z ideą organizacji Euro 2012. W badaniach opinii publicznej aż 83 procent Chorwatów poparło tą ideę. Znacznie gorzej wygląda to na Węgrzech - poparcie wyraziło tam zaledwie 45,5 procent mieszkańców.