Włodarze z Santiago Bernabeu nie poznali się jednak na talencie Kameruńczyka. Zaledwie rok po tym jak sprowadzili Eto'o do Madrytu zdecydowali się go pozbyć, gdyż do klubu przychodzili nowi "galacticos" i nie było miejsca dla jakiegoś młokosa z Afryki. Kameruńczyk w 1999 roku został wypożyczony, a następnie wytransferowany do RCD Mallorca. Tam stał się prawdziwą gwiazdą drużyny, a w 2000 i 2002 roku celebrował z reprezentacją triumfy w Pucharze Narodów Afryki oraz złoty medal igrzysk w Sydney. Serca kibiców Majorki zaskarbił sobie nie tylko efektownymi golami strzelanymi Realowi (konkretnie uczynił to aż 7 razy!) ale przede wszystkim poświęceniem dla klubu. 27 czerwca zagrał ponad 100 minut w finale Pucharu Konfederacji z Francją (Kamerun przegrał po dogrywce 0:1) i niespełna 24 godziny był gotowy do gry w finale Pucharu Króla! Mało tego, na stadionie w Elche strzelił Recreativo dwa gole i poprowadził Majorkę do zwycięstwa 3:0! Jego wysiłek i wspaniałą grę docenili także trenerzy z Afryki, wybierając go piłkarzem Afryki 2003 roku. W sobotę 23-letni Samuel Eto'o może dokonać zemsty o jakiej od dawna marzył. Już w barwach klubu z Balearów święcił efektowne zwycięstwa nad Realem (5:1 na Bernabeu w sezonie 2002/03 oraz 4:0 na Son Moix w sezonie 2003/04 w Pucharze Króla), ale teraz ma szansę uczynić to w zespole odwiecznych rywali "Królewskich". Na Camp Nou trafił latem tego roku, głodny sukcesów piłkarzy najwyższego światowego formatu. A takim bez wątpienia jest Eto'o. "Najważniejsze, że drużyna potrafi stwarzać mnóstwo dogodnych sytuacji po bramką rywali. I czyni to z dużą swobodą. Każdy gol jest konsekwencją takich okazji" - stwierdził tryskający humorem i bardzo spokojny przed klasykiem Kameruńczyk, dla którego będzie to pierwszy w karierze taki mecz. Eto'o jest w tym sezonie liderem klasyfikacji strzelców hiszpańskiej ekstraklasy. Tak zwany "Pichichi" Primera Division strzelił rywalom już dziewięć goli. Czy swój dorobek powiększy w sobotę? Fani Barcelony nie mają wątpliwości... Rafał Dybiński