Nie może być chyba nic przyjemniejszego niż słoneczny acz jednocześnie chłodny dzień. W sobotnie południe, w idealnych warunkach odbyły się śląskie derby pierwszoligowe. Faworytem byli goście z Tychów, którzy wygrali pięć z ostatnich sześciu meczów i zajmowali trzecie miejsce w tabeli. Katowiczanie, którzy ostatnio przełamali złą passę i uciekli ze strefy spadkowej nie zamierzali się jednak poddawać. Pierwszy raz w tym sezonie wyszli w nowych koszulkach w żółto-czarne pasy i to przyniosło im szczęście. Przynajmniej w pierwszej połowie. GKS Katowice - GKS Tychy: dwie bramki Patryka Szwedzika Gospodarze wyszli na plac wprawdzie bez Filipa Szymczaka, który w sobotę wystąpił w meczu młodzieżówek, ale okazało się, że trener Rafał Górak znalazł zastępcę... Mecz rozpoczął się z przytupem: już w 8.minucie Adrian Błąd uciekł prawą stroną i z linii końcowej posłał płaską piłkę na pole karne - młodzieżowiec Patryk Szwedzik z bliska posłał piłkę do bramki, tyski bramkarz Konrad Jałocha nie mógł nic zrobić. Katowiczanie poszli za ciosem: w 16.minucie po kontrze Szwedzik przedarł się lewą stroną i precyzyjnym, płaskim strzałem w długi róg przy słupku po raz drugi pokonał Jałochę! W 31. minucie miał kolejną szansę, ale tym razem strzelił obok słupka. Kolejna bramka mogła paść po centrze Zbigniewa Wojciechowskiego i rykoszecie - piłka odbiła się od nóg obrońcy, jednak Jałocha wykazał się świetnym refleksem, łapiąc piłkę w ostatniej chwili. Tyszanie też atakowali, ale obrońcy gospodarzy umiejętnie wybijali dośrodkowania. W 42. minucie bramkę kontaktową mógł zdobyć tyski napastnik Patryk Jaroch, ale po dobrej akcji gości nie trafił czysto w piłkę i szansa przepadła. GKS Katowice - GKS Tychy: goście zmartwychwstają! W przerwie trener gości Artur Derbin chcąc coś zmienić dokonał aż trzech zmian. Tyszanie atakowali, ale pierwsi groźną akcję stworzyli katowiczanie: w 55.minucie Patryk Szwedzik miał idealną sytuację na trzecią bramkę, biegł sam na bramkę, ale ostatecznie fatalnie przestrzelił. To mogło się zemścić, ale bramkarz gospodarzy Dawid Kudła czubkami palców wybił zaraz potem piłkę zmierzającą do bramki tuż przy słupku. GieKSa też miała okazję: w 72. minucie uderzył niezmordowany Szwedzik, Jałocha odbił piłkę na poprzeczkę. Goście nie poddawali się: w 81.minucie rezerwowy napastnik Tomas Malec wbił kontaktowego gola, na którego zasłużyli. Poszli za ciosem: po kolejnej akcji samobójcze trafienie zaliczył Oskar Repka... W rewanżu Piotr Samiec-Talar trafił w słupek tyskiej bramki! Co za mecz!Podsumowując: obie drużyny pokazały ciekawy futbol, mnóstwo interesujących akcji, spotkanie było zacięte do końca. Dlatego warto, ludzie, chodzić na mecze polskiej ligi!GKS Katowice - GKS Tychy 2-2 (2-0)Bramki: 1-0 Szwedzik (8.), 2-0 Szwedzik (16.), 2-1 Malec (81.), 2-2 Repka (86., samobójczy)Katowice: Kudła - Wojciechowski, Janiszewski, Jędrych, Kołodziejski, Pawłas - Repka, Figiel (81. Jaroszek), Błąd (81. Urynowicz), Szwedzik (72. Samiec-Talar) - Kozłowski (72. Woźniak)Tychy: Jałocha - Mańka, Nedić, Szymura, Wołkowicz - Janiak (72. Kozina), Paprzycki (46. J. Piątek), Steblecki Ż (72. Żytek Ż), Grzeszczyk Ż, Kargulewicz (46. K.Piątek) - Jaroch (46. Malec) Sędziował: Stefański (Bydgoszcz); widzów: 2750.