Dziś na afrykańskich boiskach kończą się eliminacyjne spotkania PNA. Najbardziej zagmatwana sytuacja była w grupie A, gdzie przed ostatnimi spotkaniami szansę na awans miały aż trzy zespoły. Tunezja Kasperczaka, żeby awansować musiała wygrać z prowadzącą w tabeli Liberią. "Orły Kartaginy" już do przerwy załatwiły sprawę. Najpierw w 15 minucie trafił grający w angielski Sunderlandzie Wahib Khazri, a pod koniec pierwszej połowy, po błędzie bramkarza gości na 2-0 podwyższył Taha Yassine Khenissi. Po przerwie Tunezyjczycy kontrolowali przebieg spotkania. Posiadali przewagę w środku pola i skutecznie powstrzymywali pojedyncze ataki "Lone Stars". W drugiej połowie goście sprawiali wrażenie, jakby byli pogodzenie z porażką i z utratą szansy na grą w finałach. O tyle to dziwne, że przecież przed dzisiejszym meczem prowadzili w grupie A i nawet remis dawał im duże szanse na awans z drugiego miejsca, skąd wchodzą dwa zespoły z najlepszym bilansem. Trener Kasperczak ze spokojem mógł obserwować boiskowe wydarzenia. Tak było do 70 minuty, kiedy to błąd defensywy gospodarzy wykorzystał doświadczony Aaron Paye. Napastnik gości zdobył kontaktowego gola i na stadionie zrobiło się nerwowo. Ale tylko na chwilę. Końcówka meczu obfitowała zresztą w gole. W 72 minucie na 3-1 podwyższył Saber Khalifa, który doskoczył do odbitej przez bramkarza Liberii piłki i z kilku metrów, przy biernej postawie obrońców, skierował ją do siatki. Cztery minuty później kolejny kompromitujący błąd popełnił James Galley. Bramkarz "Lone Stars" z autu bramkowego wybił piłkę wprost pod nogi najlepszego na murawie Khazri'ego, po czym powstrzymał go faulem. Jedenastkę na bramkę pewnie zamienił Lahmar Hamza i sprawa awansu została rozstrzygnięta. Ostatecznie skończyło się na wygranej Tunezji 4-1. Po meczu kilkanaście tysięcy kibiców na Stade Mustapha Ben Jannet w Monastyrze mogło się wspólnie cieszyć z sukcesu. Tunezja, mistrz kontynentu z 2004 roku, w finałach Pucharu Narodów zagra już po raz osiemnasty. Trzy z awansów były dziełem trenera Kasperczaka. Do finałowych turniejów wprowadził "Orły Kartaginy" w 1995 i 1997 roku, a także i teraz. Dwadzieścia lat temu z reprezentacją Tunezji Henri świętował wicemistrzostwo Afryki. Teraz spokojnie może przygotowywać zespół do turnieju w Gabonie, który odbędzie się na początku przyszłego roku Michał Zichlarz