Polska była nie tylko gospodarzem, ale i zdecydowanym faworytem starcia z Grecją. I rzeczywiście, przewaga polskiej drużyny na początku była przygniatająca. Grecy pierwszy strzał oddali dopiero po blisko 6 minutach. "Biało-czerwoni" próbowali uderzać raz po raz, ale mieli problem ze skutecznością. Szczęścia w atakach na grecką bramkę szukał m.in. Sebastian Leszczak. Polska - Grecja. Faworyt nie zawiódł Z biegiem czasu grecka ekipa zaczęła jednak nabierać pewności siebie. Goście próbowali kolejnych uderzeń z dystansu, czujny musiał być Michał Kałuża. Polacy przełamali się pod koniec pierwszej połowy. Najpierw Leszczak trafił w słupek, a chwilę później wynik otworzył Mateusz Mrowiec. Minęło raptem kilkadziesiąt sekund i kolejne trafienie - dużej urody - dołożył Mikołaj Zastawnik, po indywidualnej akcji. W praktyce defensywa Grecji została rozmontowana w minutę. W drugiej odsłonie spotkania swojego gola dołożył Remigiusz Spychalski. Polacy niejednokrotnie obijali też słupki greckiej bramki. Grecy wyraźnie nie potrafili doskoczyć poziomem do polskiej kadry i nie pokusili się nawet o bramkę honorową. Polacy wystąpili w składzie: Kałuża - Leszczak, Zastawnik, Marek, Kriezel, Kubik, Spychalski, Mrowiec, Kaniewski, Surmiak, Sendlewski. Polska - Grecja 3-0 (2-0) 1-0 Mrowiec 16. 2-0 Zastawnik 17. 3-0 Spychalski 24. Czytaj także: Wielki powrót Paulo Sousy?