Irlandzki emigrant był sfrustrowany faktem, że żadna stacja w Australii nie zdecydowała się pokazać tego spotkania. W tym kraju mieszka wielu obywateli "Zielonej Wyspy", którzy wyjechali w ostatnich latach z ojczyzny, uciekając przed kryzysem ekonomicznym. "Skontaktowałem się z przyjacielem, który pracuje w mediach w Irlandii i za jego pośrednictwem złożyłem ofertę niemieckiej firmie, zarządzającej prawami do transmisji. Na początku usłyszałem, że zaproponowałem za mało, więc trochę dołożyłem i w końcu zgodzili się" - relacjonował Feeney, który pochodzi z Dublina. Irlandczyk porozumiał się z niewielką stacją transmitującą wyścigi konne. Mecz będzie można obejrzeć w kilku miejscach na terenie całej Australii. Dzięki Feeny'emu w kraju drugiej półkuli będzie można obejrzeć także spotkanie Ukrainy z Anglią w grupie H, w której rywalizuje także Polska. Jak poinformował, prawa kosztowały go "dziesiątki tysięcy dolarów". Aby wziąć pożyczkę, Feeney musiał zastawić dom. "Najtrudniej było przekonać do tego przedsięwzięcia żonę, ale udobruchałem ją obietnicą: jeśli uda nam się zarobić jakieś pieniądze, powędrują prosto do jej kieszeni" - zapewnił.