W Belgii panuje euforia po ostatnich występach reprezentacji. W ubiegłym tygodniu "Czerwone Diabły" pokonały 4-2 w towarzyskim meczu w Cleveland Amerykanów, którzy kilka dni później wygrali z Niemcami (4-3). Gdy drużyna wróciła do kraju, na każdym kroku spotykała się z entuzjazmem. Na treningi przychodzą tłumy fanów. W ostatnią niedzielę było ich aż 20 tysięcy. A piłkarze nie studzą zapału. - Nasza drużyna jest młoda i utalentowana. Będziemy walczyć o tytuł na Euro-2016 we Francji - zapowiedział jeden ze starszych zawodników w zespole, 27-letni obrońca Manchesteru City Vincent Kompany. Belgowie rywalizują z Chorwacją o pierwsze miejsce w grupie A, bezpośrednio dające awans do MŚ - obie drużyny zgromadziły w sześciu meczach po 16 punktów. Jeśli sięgną w piątek po komplet punktów (Chorwaci grają u siebie ze Szkocją), zapewnią sobie dwie pierwsze pozycje i w najgorszym razie prawo gry w barażach. Po wygranej w Belgradzie 3-0 podopieczni Marca Wilmotsa są zdecydowanymi faworytami rewanżu, mimo że pod znakiem zapytania stoi występ Edena Hazarda. Piłkarz Chelsea leczy jeszcze kontuzję uda, która wyeliminowała go ze zwycięskiego dla londyńczyków finału Ligi Europejskiej przeciwko Benfice Lizbona. Z wielkim szacunkiem wyraża się o Belgach selekcjoner Serbów Sinisa Mihajlovic. - Courtois, Kompany, Witsel, Fellaini, Benteke, Hazard, Lukaku... W każdej linii mają zawodników wagi ciężkiej. Belgia ma dziś fantastyczną drużynę - podkreślił. Sukcesy "Czerwonych Diabłów" bezpośrednio przekładają się na liczbę kibiców na trybunach. Dwa lata temu mecze reprezentacji oglądało średnio 15 tys. widzów. W piątek na Stadionie Króla Baudouina I będzie ich 50 tys.