24-letni Grillitsch urazu kolana nabawił się w sobotnim spotkaniu jego Hoffenheim z Bayernem Monachium (2-1) w Bundeslidze i w 67. minucie opuścił boisko. Z kolei niedziela okazała się pechowa dla innego zawodnika grającego na co dzień w Niemczech - 27-letni Lainer z Borussii Moenchengladbach naruszył więzadło w lewej kostce, co wyklucza go z występu w najbliższych meczach zespołu narodowego. W ich miejsce Foda sięgnął po 26-letniego Petera Zulja z belgijskiego Anderlechtu i sześć lat starszego Christophera Trimmela z Unionu Berlin, który poprzednio zagrał w reprezentacji w 2010 roku. Już wcześniej było wiadomo, że kłopoty ze zdrowiem wyeliminują z kadry Philippa Lienharta z SC Freiburg. Jego miejsce w kadrze zajął Maximilian Woeber z Red Bull Salzburg. Alaba urazu żeber doznał w ubiegłym tygodniu, kiedy jego Bayern pokonał Tottenham Hotspur 7-2 w Lidze Mistrzów. W sobotę zabrakło go w kadrze mistrza Niemiec, a władze klubu z Bawarii były przeciwne jego wyjazdowi na zgrupowaniu Austriaków. Piłkarz dotarł jednak do Wiednia i - jak napisała w komunikacie federacja - "przez kilka najbliższych dni będzie pod obserwacją sztabu medycznego". Szanse na jego występ przeciw Izraelowi i Słowenii są jednak nikłe, więc niemiecki selekcjoner dodatkowo wezwał 21-letniego Marco Friedla z Werderu Brema, który stanie przed szansą debiutu w narodowych barwach. Przed miesiącem w podobnej sytuacji był bramkarz Cican Stankovic. Zawodnik Red Bull Salzburg udanie wszedł do drużyny narodowej, a w spotkaniach z Izraelem (6-0) i Polską (0-0) zachował czyste konto. - Mam nadzieję, że trener jeszcze długo nie będzie miał wątpliwość, kogo wystawić w bramce, ale dużo zależy od wyników reprezentacji - powiedział 26-latek. Stankovic zastąpił między słupkami Heinza Lindnera, który we wrześniu nie został powołany do kadry, gdyż nie miał klubu. W międzyczasie trafił do niemieckiego drugoligowca Wehen Wiesbaden, ale przy październikowych powołaniach znalazł się jedynie na liście rezerwowej. - Cieszę się, że znalazł wreszcie klub. Przed moim debiutem życzył mi powodzenia. To fajny facet, liczę, że spotkamy się kiedyś na zgrupowaniu reprezentacji - wspomniał Stankovic, który nie ukrywa, że w tym sezonie chciałby "tańczyć na czterech weselach jednocześnie". - Drużyna narodowa to eliminacje Euro 2020, a z klubem walczymy w Bundeslidze, Pucharze Austrii i Lidze Mistrzów. Solidna dawka spotkań przede mną, ale wcale mnie to nie martwi - dodał golkiper. Miejsce kontuzjowanego Lainera w obronie może zająć Stefan Posch z niemieckiego Hoffenheim, który dobrze wypadł w meczu z Polską (0:0) w Warszawie, gdy zastępował odsuniętego ze względów dyscyplinarnych Martina Hintereggera. - Wolę grać w środku obrony, to moja naturalna pozycja, ale sądzę, że z boku też sobie poradzę. Najwięcej problemów miałbym z grą "do przodu", bo ofensywa nie jest moją najmocniejszą stroną - zaznaczył Posch. Dobra dyspozycja 22-latka nie umknęła uwadze czołowych klubów Europy, które zaczęły mu się baczniej przypatrywać. Jego kontrakt z Hoffenheim obowiązuje jednak do końca sezonu 2021/22, a według niemieckich mediów chętni do jego pozyskania wcześniej musieliby wyłożyć co najmniej 10 mln euro. - Jeśli ktoś byłby gotowy tyle za mnie zapłacić, poczułbym się niesamowicie doceniony - nadmienił austriacki defensor. Austria z 10 punktami zajmuje trzecie miejsce w tabeli grupy G eliminacji ME. Prowadzi Polska - 13, przed Słowenią - 11. - Po dobrych występach we wrześniu zyskaliśmy niesamowicie dużo pewności siebie. Październik jednak może być kluczowy, zwłaszcza spotkanie ze Słowenią. Z Izraelem natomiast zagra z mocnym postanowieniem rewanżu za wyjazdową porażkę 2-4. Postaramy się zmazać plamę z marca - powiedział trener Austriaków Franco Foda.