"Dla Finlandii eliminacje do mistrzostw Europy są jak na razie piękną, nieoczekiwaną i nieprawdopodobną bajką, a awans będzie historyczny, ponieważ nigdy jeszcze nie graliśmy w wielkim turnieju. Premie za awans są wręcz abstrakcyjne, ponieważ fińscy piłkarze jeszcze nigdy tyle nie zarabiali i o takich pieniądzach mogli tylko marzyć" - skomentowały fińskie media decyzję federacji. Otrzyma ona za awans od UEFA 9,25 miliona euro, co jest pokaźną sumą, biorąc pod uwagę, że całoroczny budżet to 30 milionów. To jest jak szczęśliwy los w loterii skomentował kanał telewizji YLE. "Będzie to wydarzenie historyczne, lecz pamiętajmy, że piłka nożna jest nieprzewidywalna. Jeżeli awansujemy piłkarze biorący udział w eliminacjach otrzymają jedną trzecią tego, co dostaniemy od UEFA" - poinformował prezes Suomen Palloliitto, fińskiej federacji piłkarskiej Ari Lahti na antenie YLE. Podkreślił, że nie tylko pieniądze z UEFA będą ważne. Prezes ma nadzieję, że występ w Euro 2020 sprawi, że piłkarska reprezentacja kraju nie będzie już pośmiewiskiem i przyciągnie nowych, silnych finansowo sponsorów, których w ostatnich latach nie było. Zdaniem fińskich mediów sponsorzy dotychczas patrzyli życzliwiej na hokej i biegi narciarskie. "Teraz futbol, który w popularności plasował się w Finlandii na 67. miejscu, staje się ze swoim nowym potencjałem atrakcyjny" - skomentował YLE. Federacja zamierza też zwrócić się do urzędu skarbowego o zwolnienie piłkarzy z podatku od premii za awans, co jest możliwe w sytuacjach wyjątkowych wydarzeń, "szczególnej wagi dla kraju". Zbigniew Kuczyński