Podczas meczu, gdy na boisku w stolicy Bułgarii pojawili się czarnoskórzy gracze Anglii, z trybun słychać było okrzyki imitujące małpy, pokazywano też nazistowskie gesty. Sędzia dwukrotnie przerywał spotkanie w pierwszej połowie. Bałakow początkowo zszokował opinię publiczną, mówiąc, że nie widział niestosownego zachowania kibiców, ale we wtorek mailowo przeprosił Anglików za te incydenty. Bułgarski Związek Piłki Nożnej (BFU) stwierdził jednak w oświadczeniu, że powodem rezygnacji są niezadowalające wyniki sportowe drużyny. "Moja decyzja o ustąpieniu nie ma nic wspólnego z tym, że premier Bojko Borisow poprosił mnie o rezygnację dzień po meczu z Anglią. Po prostu moja cierpliwość się skończyła" - powiedział Bałakow stacji Sky Sports. Po meczu surowej kary dla gospodarzy domagał się szef Angielskiej Federacji Piłkarskiej (FA) Greg Clarke. "To była jedna z najstraszniejszych nocy, jaką kiedykolwiek widziałem w futbolu" - powiedział. W związku z tymi wydarzeniami bułgarska policja zatrzymała w piątek pięć kolejnych osób. Wcześniej do aresztu trafiło sześciu pseudokibiców. Według ministra spraw wewnętrznych policja zidentyfikowała 16 kibiców, których można oskarżyć o zachowanie rasistowskie. Do aresztu trafiło jedenastu z nich, trwają poszukiwania jeszcze pięciu. Większości zatrzymanym grożą grzywny i zakazy stadionowe, ale jeden może spędzić w więzieniu nawet pięć lat za "poważne chuligaństwo". Do dymisji podał się też szef bułgarskiej federacji piłkarskiej Borisław Michajłow. Europejska Unia Piłkarska (UEFA) poinformowała o uruchomieniu procedury dyscyplinarnej wobec Bułgarii.