W tabeli grupy G prowadziła Polska z 19 punktami na koncie. Nasz zespół miał trzy "oczka" przewagi nad Austrią i osiem nad Izraelem, Macedonią Północną i Słowenią. Gospodarze dzisiejszego meczu teoretycznie mieli jeszcze szansę na awans. Potrzebne były do tego pewna wygrana z Łotwą i potknięcie Austrii w wieczornym spotkaniu z Macedonią Północną oraz korzystne wyniki w kolejnej kolejce. Piłkarze obu drużyn od początku spotkania próbowały grać ofensywnie. Tuż po rozpoczęciu meczu Łotysze sprawdzili czujność Jana Oblaka, a chwilę potem inicjatywę przejęła Słowenia. Dwukrotnie w polu karnym dużo zamieszania spowodował Andraż Szporar, jednak nie udało mu się oddać groźnego strzału na bramkę. Drużyna gości spróbowała odpowiedzieć już po chwili. Udało im się wyprowadzić obiecującą akcję skrzydłem. Piłka znalazła się pod nogami Vladislavsa Fjodorovsa i napastnik spróbował oddać strzał. Uderzył futbolówkę zdecydowanie za słabo i pewnie interweniował Oblak. Stroną dominującą była jednak Słowenia. Gospodarze konstruowali bardzo efektowne akcje i w 16. minucie prawie udało im się trafić do siatki. Haris Vuckić przytomnie zagrał ze skrzydła wprost do Jasmina Kurticia. Zawodnik włoskiego SPAL momentalnie oddał strzał, który trafił w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Pavelsa Steinborsa. Chwilę potem ładnym indywidualnym rajdem popisał się Benjamin Verbić, złamał akcję do środka i zagrał prostopadłą piłkę do Vuckicia. Ten znalazł się w sytuacji sam na sam i trafił w bramkarza Łotwy. Podopieczni Slavisa Stojanovicia przez dłuższą część meczu byli niemal zamknięci na własnej połowie. Groźne sytuacje udało im się tworzyć głównie po stałych fragmentach gry. W 30. minucie Kaspars Dubra oddał dobry strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, lecz ponownie pewnie interweniował Oblak. El. Euro 2020: sprawdź sytuację w "polskiej" grupie Niewykorzystana okazja mogła się zemścić już po chwili. Na szczęście dla kibiców Łotwy, w grze Słoweńców zdecydowanie brakowało skuteczności. Najpierw Szporar nieczysto trafił w piłkę mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, a chwilę potem Vuckić nie zdołał zamknąć obiecującej akcji strzałem. Druga połowa rozpoczęła się o wiele lepiej dla drużyny gospodarzy. Josip Ilicić popędził boczną strefą boiska i mocno zagrał w pole karne. Piłka odbiła się od nogi... Igorsa Tarasovsa i wpadła do bramki. Były zawodnik m.in. Śląska Wrocław trafił do własnej siatki. Kilka chwil potem Ilicić ponownie dobrze wrzucił w okolice bramki Steinborsa. Futbolówka trafiła do Mihy Zajca, lecz napastnik Słowenii uderzył zdecydowanie za słabo. W kolejnych fragmentach meczu obie drużyny zwolniły nieco tempo gry i rozgrywały piłkę głownie w środkowej części boiska. Na kolejną groźną sytuację musieliśmy poczekać do 77. minuty. Słoweńcy rozegrali bardzo efektowną akcję zakończoną strzałem głową Zajca, który pewnie obronił bramkarz Łotwy. Goście odpowiedzieli już po chwili. Fjodorovs dobrze odnalazł się przed polem karnym Słoweńców i oddał groźny strzał z dystansu. Piłka zmierzała wprost do bramki, jednak pewną interwencją popisał się Oblak. Piłkarze obudzili się pod koniec spotkania i zaczęli konstruować coraz więcej szybszych akcji. W 82. minucie Ilicić świetnie minął obrońców Łotwy i oddał mocny strzał z ostrego kąta. Futbolówka zatrzepotałaby w siatce, gdyby nie wślizg zawodnika drużyny gości. Słowenia zdecydowanie przeważała w spotkaniu z Łotwą, jednak ostatecznie gospodarze wygrali tylko jedną bramką. PA