Wiedeń: Goście od początku byli bardzo aktywni. Już w drugiej minucie okazję miał Eran Zahavi, ale uderzył prosto w bramkarza. W kolejnych minutach jednak żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć zagrożenia. Wszystkie akcje kończyły się przed polem karnym. Obu drużynom brakowało precyzji, co utrudniało rozgrywanie piłki.W ostatnim kwadransie pierwszej połowy gra się zaostrzyła. Sporo było agresywnych starć, a mniej gry w piłkę. Żadna z ekip nie potrafiła przedrzeć się pod bramkę rywali, ale w 35. minucie Zahavi zdecydował się na strzał z daleka, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Jeszcze przed przerwą, po zespołowej akcji, wyrównał Valentino Lazaro. Od początku drugiej części aktywniejsi byli Austriacy. Izraelczycy jednak heroicznie, ale też skutecznie się bronili. W końcu jednak gospodarze znaleźli lukę w obronie rywali. 10 minut po wznowieniu gry, w pole karne dośrodkował Konrad Laimer. W "szesnastce", pomimo asysty dwóch obrońców, Martin Hinteregger przyjął piłkę udem i efektownym strzałem z woleja dał prowadzenie swojej drużynie. Zdobyta bramka nakręciła Austriaków. W 70. minucie mogli prowadzić już dwoma golami, ale groźne uderzenie Marco Arnautovicia obronił Ofir Marciano. 10 minut później napastnik chińskiego Szanghaj SIPG zmarnował jeszcze lepszą sytuację. Otrzymał prostopadłe podanie i trącił piłkę przed bramkarzem, ale nie zdołał jej opanować i skierować do bramki. Złapał się jeszcze za udo i chwilę później z urazem opuścił boisko. W końcówce Austriacy zdobyli kolejną bramkę. Najpierw z 16 metrów uderzał Lazaro, ale piłka poszybowała w trybuny. W kolejnej akcji skuteczniejszy okazał się Sabitzer. Jego strzał sprzed pola karnego wpadł idealnie w okienko i losy tego spotkania zostały rozstrzygnięte. Austria - Izrael 3-1 (1-1) 0-1 Zahavi (35.), 1-1 Lazaro (41.), 2-1 Hinteregger (55.), 3-1 Sabitzer (88.) Skopje: Słowenia wygląda na drużynę dojrzalszą, ale Macedończycy mogli zaskoczyć rywali po rzucie rożnym, lecz na posterunku był Jan Oblak. W odpowiedzi niecelnie uderzał Petar Stojanović. Macedończycy nie zamierzali się tylko bronić. W 10 minucie wyprowadzali groźną kontrę - akcja została jednak przerwana po zagraniu ręką Egzijana Alioskiego. Był on najbardziej aktywnym zawodnikiem w swojej reprezentacji. Po kwadransie gry uderzał z daleka, ale strzał był zbyt słaby, żeby zaskoczyć słoweńskiego bramkarza. Podopieczni Matjaża Keka chcieli zbyt szybko przedostać się pod pole karne rywali. Próbowali robić to długimi podaniami, ale często były one niecelne. W końcu, w ostatniej minucie, Macedończykom udało się zdobyć bramkę. W polu karnym dobrze znalazł się Elif Elmas i pokonał Oblaka, jednak przed słoweńskim bramkarzem był jeszcze jeden zawodnik gospodarzy, który przeskoczył nad piłką. Sędzia uznał, że przeszkodził on golkiperowi w skutecznej interwencji i nie uznał gola, odgwizdując spalonego. To, co nie udało się Macedończykom w pierwszej połowie, powiodło się w drugiej. Już trzy minuty po wznowieniu gry, po kombinacyjnej akcji, oko w oko z bramkarzem stanął Elmas. Pomocnik Napoli zachował spokój i przelobował interweniującego bramkarza. Przy tym trafieniu wszystko było już zgodnie z przepisami i arbiter uznał gola.Po straconej bramce Słoweńcy ruszyli do ataku. Rywale jednak skutecznie im przeszkadzali. Mieli też w bramce Stole Dimitiewskiego, który w krytycznych momentach ratował swój zespół. Tak było w 66 minucie, po strzale z daleka Josipa Ilicicia. Słoweńcy tak dobrze w obronie nie grali. Skupili się na jak najszybszym odrobieniu strat i zapomnieli o defensywie. W efekcie już minutę po akcji piłkarza Atalanty Bergamo stracili drugą bramkę. Jeden z piłkarzy Matjaża Keka stracił piłkę w środku pola. Pech chciał, że był to ostatni obrońca. Wykorzystał to Aljaż Struna, który zagrał prostopadle do Elmasa, a ten w sytuacji sam na sam nie miał problemów z pokonaniem Oblaka. Słoweńcy do końca szukali szans do zdobycia bramki. Macedończycy jednak nie pozwolili im rozwinąć skrzydeł. W doliczonym czasie, Jure Balkowecz, atomowym strzałem z daleka próbował pokonać Dimitriewskiego, ale macedoński bramkarz był na posterunku. Dobijać jeszcze próbował Andraż Sporar, ale znowu golkiper był górą. W kolejnej akcji nie miał już jednak nic do powiedzenia, bo jeden z jego kolegów w swoim polu karnym sfaulował rywala i sędzia wskazał na 11. metr. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Ilicić, ale była to bramka na pocieszenie. Słoweńcy nie zdołali już wyrównać, bo chwilę później arbiter zakończył spotkanie. Macedonia Północna - Słowenia 2-1 (0-0) 1-0 Elmas (49.), 2-0 Elmas (67.), 2-1 Ilicić (90.+5) El. Euro 2020 - sprawdź sytuację w "polskiej" grupie