- Martins nie zerwał z nami jeszcze kontraktu - powiedział menedżer Legii, Janusz Olędzki. - My jesteśmy w porządku - przekonuje z kolei prezes Wisły, Bogdan Basałaj. Młodszy z braci Ekwueme trafił do Polski w 2000 roku. Przez pierwszy rok pobytu w naszym kraju, Nigeryjczyk figurował w kadrach drugoligowego wówczas Jezioraka. Chociaż klub z Iławy nie miał karty zawodnika (Martins był tylko wypożyczony nigeryjskiego z Dragonu do IV-ligowej Delty Warszawa), to jednak działacze drugoligowca sprzedali młodego piłkarza do Polonii Warszawa! W listopadzie 2001 roku jego definitywny transfer do Legii, obowiązujący do 30 czerwca 2006 roku podpisuje ojciec piłkarza, Ifaenyi Ekwueme, jednak działacze Czarnych Koszul zwlekają z przesłaniem karty zawodniczej, której w rzeczywistości nie mają! Nieświadomy złego klub z Łazienkowskiej godzi się na roczną grę Martinsa w rezerwach Polonii, która nie dość, że nie zwraca obiecanej karty, to jeszcze sprzedaje go w lipcu 2002 roku do czeskiej Sigmy Ołomuniec! Po roku Martin Ekweme przyjeżdża do Krakowa i od 8 września zostaje tylko wypożyczony z warszawskiej Delty do Wisły, bowiem transfer bezpośredni był niemożliwy. - Jesteśmy tylko ciekawi w jaki sposób Martins Ekwueme trafił do Wisły? - pyta ironicznie Janusz Olędzki. - Wypożyczyliśmy piłkarza i mamy na to zgodę PZPN. Wcześniejsze niejasności są winą związku i Wisła nie ma z tym nic wspólnego! - ostro reaguje Bogdan Basałaj. - Nieprawidłowości pojawiły się przy transferze Ekwueme z Polonii do Sigmy. Działacze z Konwiktorskiej zataili przy sprzedaży fakt umowy piłkarza z Legią. Zajmiemy się tą sprawą - zapewnia dyrektor departamentu rozgrywek PZPN, Marcin Szczepański. Działaczom Polonii i Jezioraka oraz piłkarzowi, w przypadku potwierdzenia nieprawidłowości przez PZPN, grozi dyskwalifikacja.