W 50. minucie Bąk został sfaulowany, a kiedy sędzia odgwizdał rzut wolny błyskawicznie posłał piłkę do siatki. - Zauważyłem, że bramkarz rywali wybiegł z bramki by podpowiedzieć coś obrońcom. Więc posłałem mu plasowanego loba "za kołnierz". Usiłował jeszcze desperacką interwencją wybić piłkę, ale zabrakło mu ze 40 centymetrów - powiedział Bąk w "Przeglądzie Sportowym". W ostatnich dniach o polskim obrońcy głośno było ze względu na telefon z propozycją korupcyjną przed meczem z Belgią. - Tak nie może być, żeby cztery godziny przed tak ważną konfrontacją ktoś dzwonił do piłkarza kadry i próbował go korumpować. Czytam teraz różne dywagacje - najbardziej wkurzają mnie ci, którzy sugerują, że propozycja była bez sensu, bo 10 tysięcy dolarów to śmieszna dla mnie kwota. A co: jakby było 100 tysięcy to byłaby to sensowna oferta?! Co to ma za znaczenie czy to było 10, czy 100 tysięcy?! Ważne jest to, że ktoś w ogóle ośmielił się wykonać taki telefon. Co więcej, że wiedział, w którym pokoju akurat mieszkam. A najdziwniejsze jest to, że recepcja zgodziła się połączyć anonimowego rozmówcę z pokojem piłkarza kadry, bez pytania mnie o zgodę, czy chcę z gościem w ogóle rozmawiać. Absolutnie jestem przekonany, że nie miałem prawa tego faktu ukrywać i dobrze, że sprawę upubliczniłem - podkreślił Bąk.