Jedna z trybun stadionu w największym mieście WKS runęła. 19 osób zginęło, a 130 zostało rannych. Mimo tego mecz został rozegrany. Na boisku wygrali gospodarze, którzy zaaplikowali rywalom pięć goli, ale pomocnik Chelsea, który wziął udział w tym spotkaniu przyznał, że to był błąd organizatorów. - Gdyby coś takiego stało się w Europie, to nie sądzę, by mecz doszedł do skutku - mówi Salomon Kalou. - Nigdy nie wziąłbym udziału w tym meczu, gdybym wiedział, co się wydarzyło wcześniej - ciągnie dalej. - To nie był jedna albo dwie ofiary. Zresztą nawet gdyby była tylko jedna ofiara, to jedno ludzkie życie jest ważniejsze niż mecz piłkarski - twierdzi pomocnik "The Blue's". - Jestem naprawdę smutny. Wśród tych ludzi mógł być ktoś z naszych rodzin i znajomych. Jednak to są nasi kibice, moi rodacy, którzy przychodzą, by oglądać w grze moją drużynę. Przeżywam to tak, jakby to dotknęło moją rodzinę - wyjaśnia Kalou, który zaznaczył, że piłkarze i krajowa federacja chce pomóc rodzinom ofiar. - Wszyscy byli przybici tym, co się stało, ale teraz musimy znaleźć jakieś rozwiązanie i pomóc rodzinom, które straciły bliskich w tej tragedii - puentuje pomocnik reprezentacji WKS.