Traumą dla małoletnich piłkarzy mogło zakończyć się "spotkanie" z kibicami Motoru Lublin, którzy wtargnęli na boisko, gdzie miał odbyć się inauguracyjny trening szkółki Legia Soccer Schools. Najważniejsze pytanie brzmi, czy w niedzielę miał miejsce tylko jednorazowy incydent, czy chuligani zamierzają notorycznie nękać dzieci, ich rodziców oraz trenerów? O skandalu jako pierwszy poinformował oddział "Gazety Wyborczej" w Lublinie, której dziennikarz nie zbagatelizował godnego potępienia zajścia. Do wydarzeń doszło na boisku sportowym przy szkole podstawowej nr 38 przy ul. Wołodyjowskiego w Lublinie, gdzie realizowany jest projekt piłkarskiego przedszkola pod szyldem Legii Warszawa. To miał być niezwykle ważny trening dla kilkulatków oraz ich rodziców, bowiem pierwszy w ramach ogólnopolskiego programu "Legia Soccer School" w tym mieście. "Jeśli masz dzieci, wnuki lub kogoś w rodzinie w wieku od 3 do 7 lat, to nie masz nad czym się zastanawiać. Wielkie otwarcie piłkarskich przedszkoli Legii Warszawa w Lublinie. Pierwszy trening już 7 maja" - można było przeczytać na oficjalnej stronie LSS, co w kontekście zajścia dzisiaj brzmi, jak ponury żart. Dziennikarz "GW" dotarł do świadka, który w obawie przed zemstą chuliganów, nie zgodził się na podanie swoich personaliów. Mężczyzna opowiedział, że od szkolnego ochroniarza dowiedział się, iż boisko przejęła grupa osiłków. To kibole Motoru Lublin mieli przegonić dzieci i rodziców, a sami zaczęli uganiać się za piłką. Tę informację potwierdził w rozmowie z Interią przedstawiciel Legia Soccer Schools, ale w obawie przed ewentualnymi reperkusjami ze strony mężczyzn, również nas poprosił o anonimowość. - Grupa ok. 40 mężczyzn pojawiła się około pół godziny przed zaplanowanym treningiem, zaczęli rozrzucać nasz sprzęt i, mówiąc wprost, zostaliśmy przegonieni z boiska. Aby nie ryzykować, zwłaszcza że chodziło o bezpieczeństwo dzieci, po prostu usunęliśmy się - tłumaczy nasz rozmówca. Związany z projektem mężczyzna nie ma wątpliwości, że pojawienie się mężczyzn nie było dziełem przypadku. - Na pewno nie wyglądało to na przypadkowe pojawienie się, a cała akcja wyglądała na zorganizowaną, żeby storpedować nasze zajęcia - uważa. W ramach rekompensaty dzieci wraz z rodzicami zostali zaproszeni na niedzielny mecz pierwszej drużyny Legii z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Zaległy trening jeszcze się nie odbył, wszystko jest uzależnione od efektów spotkania, z inicjatywą którego wyszła Legia Soccer Schools. Zaproszenie zostało wystosowane do władz miasta Lublina oraz przedstawiciela Motoru Lublin. Na miejsce została wezwana policja, radiowóz ze stróżami prawami przyjechał pod szkołę. - Najpierw przez 10 minut panowie policjanci siedzieli w samochodzie, po czym podeszli do nas z zapytaniem, co w tej sytuacji mogą zrobić, w czym pomóc? Dodam tylko, że dwa dni przed treningiem wysłaliśmy wiadomość do policji, że odbędzie się trening, aby funkcjonariusze może przezornie pofatygowali się na miejsce. Mamy to na piśmie - zapewnia Interię rozmówca. W tej sprawie zadzwoniliśmy do biura prasowego lubelskiej policji. Z notatki odczytano nam, że wobec informacji przekazanej już na miejscu przez jednego z organizatorów, że trening odbędzie się w innym terminie, stróże prawa nie przystąpili do interwencji. - Wobec już zaistniałej sytuacji woleliśmy nie ryzykować konfrontacji. Po prostu uznaliśmy, że lepiej się rozejść niż zaogniać atmosferę. Jeśli nie będzie owoców planowanego trójstronnego spotkania, to po prostu zrezygnujemy z działalności w Lublinie, żeby nie wystawiać na szwank zdrowia najmłodszych. Taka gra byłaby niewarta świeczki - puentuje przedstawiciel projektu. AG