Co z tego, że strzeliłem trzy gole, skoro zaledwie zremisowaliśmy. A przecież po pierwszej połowie prowadziliśmy 3:1. Tak nie można tracić punktów! Szczerze mówiąc, w ogóle nie cieszę się z tych goli - powiedział "Życiu Warszawy" Ebi, który swoje bramki zdobył w ciągu 33 minut. - Nie chcę na nikogo zwalać winy, ale po raz kolejny nie umiemy utrzymać korzystnego wyniku. Do przerwy spisujemy się znakomicie, a potem... "siadamy" - tłumaczy Smolarek. - Wysiłek włożony w pierwszą połowę idzie na marne. Niektórzy zawodnicy grają tak, jakby mieli już zwycięstwo w kieszeni. Musimy nad tym wspólnie popracować. Polak stwierdzi, że bez problemów zniósł trudy meczu w Kaiserslautern. - Przy okazji chciałbym coś sprostować - po meczu z Anglią czytałem opinie, że zostałem zdjęty w przerwie z powodu złego stanu zdrowia. Nieprawda. Czułem się znakomicie. Mogłem grać do końca - wyjaśnił napastnik. A jak komentowany jest awans naszej reprezentacji do MŚ przez niemieckie media? - Lepiej niż... w Polsce. Tutejsi dziennikarze podkreślają imponującą skuteczność naszej reprezentacji w eliminacjach - powiedział Smolarek. - Szkoda, że podobnie nie postąpili polscy dziennikarze. Moim zdaniem, za mocno skrytykowano nas po meczu z Anglią. Panowie, przecież jesteśmy finalistami mundialu. To nie jest sukces, który osiągamy regularnie co cztery lata.