Ebi Smolarek deklarował wszem i wobec chęć powrotu do kadry. - Wróciłem do Polski, żeby trener reprezentacji mógł mnie oglądać na co dzień i potem powołać - tłumaczył w wywiadach. Ebi dopiął swego, po piątkowym meczu z Lechem trafił do notatnika trenera kadry narodowej. Sęk w tym, że nie Franciszka Smudy, tylko Stanisława Łakomca prowadzącego reprezentację bokserów. Sierpowy (nie wspominając już o wcześniejszym uderzeniu łokciem), jakim nasz Ebi trafił Manuela Arboledę był na pewno dużo mocniejszy, niż "liść", jakiego tydzień temu Jakubowi Rzeźniczakowi wymierzył niejaki "Staruch". Ciekawe czy teraz o tym zdarzeniu z boiska stadionu Polonii będzie równie głośno, jak o tamtym sprzed tunelu stadionu Legii? Raczej nie, ale tłumaczenie części komentatorów (pan Zamilski chociażby) i samego napastnika o prowokacjach Manuela jest żenujące. Lech Poznań, przegrywając na Konwiktorskiej już ostatecznie pożegnał się z marzeniami o obronie mistrzostwa Polski. Teraz do rangi meczu na śmierć i życie urasta rewanż z Podbeskidziem w półfinale Pucharu Polski. To może być ostatnia furtka dla "Kolejorza" do Ligi Europejskiej w sezonie 2011/2012. Jose Maria Bakero dostawał najbardziej po głowie za to, że wystawia Tomasza Mikołajczaka, a także, że uparł się by ściągać przed końcem Semira Stilicia. Akurat w tych dwóch wypadkach Bakero miał rację - Mikołajczak zagrał dobrze, a Stilić w końcówce głównie dreptał, opadł z sił. Bask przekombinował jednak w innym wypadku - zdejmując wytrzymującego presję ze strony kibiców i rywala Arboledę. Para Bosacki - Arboleda dobrze sobie radziła, a zwłaszcza skutecznie łapała na spalone piłkarzy Polonii. Wprowadzony za Manuela Dmitrij Injać zagapił się i w ten sposób wychodzący do prostopadłej piłki Adrian Mierzejewski nie spalił akcji, a za moment dośrodkował w pole karne i koledzy - Bruno z Sobiechem ładnie wykombinowali gola na wagę trzech punktów. Jackowi Zielińskiemu należą się gratulacje - udało mu się odmienić Polonię, natchnąć nowym duchem, sprawić, by grała choć trochę tak, jak powinien zespół o takim potencjale. "Czarne Koszule" dokonały sporej sztuki - dzięki charakterowi wygrały mecz, w którym nie były lepsze, nie miały przewagi. Lech ładniej, lepiej operował piłką, ale zabrakło mu determinacji. Tak jakby została wypalona w znakomitych meczach Ligi Europejskiej. Jose Maria Bakero musi najbardziej popracować nad kwestią mentalną, jeśli nie chce przegrać ostatniej bitwy - tej o Puchar Polski. Dla "Kolejorza" i jego kibiców niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że grający w przewadze przez ponad pół godziny zespół nie dość, że nie zdobył gola, nie zagroził nawet bramce, to nawet tak naprawdę nie przycisnął rywala. Taka postawa nie przystoi mistrzowi Polski, który już za miesiąc zostanie zdetronizowany. Dyskutuj na blogu Michała Białońskiego Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę