- Benitez obiecywał mi, że będę grał, a gram od święta. Muszę odejść. Tylko cud mógłby mnie zatrzymać w Liverpoolu... - dodał Dudek. - Jaki cud? Ciężka kontuzja Reiny, która wyeliminowałaby go na dłużej z gry. Ale to za mało. Musiałbym go jeszcze zastąpić i rewelacyjnie zagrać. A ja mu źle nie życzę, gra rewelacyjnie, bije rekordy, przeszedł do historii Liverpoolu, wyprzedzając w klasyfikacji wszech czasów legendarnego Roya Clemence'a. Reina w pierwszych 100 meczach w "The Reds" nie puścił gola w 55 spotkaniach, Clemence zaś w 51. A poza tym nie można budować swojego powodzenia na nieszczęściu innych. Życzę Reinie wszystkiego najlepszego - stwierdził polski bramkarz, który dwa lata temu z "The Reds" wygrał Ligę Mistrzów. Dudek przyznał, że ma oferty z kilku klubów, ale nie chciał zdradzić szczegółów. - Mogę tylko powiedzieć, że są i to z różnych lig i ze znanych klubów. Ale na razie nie mogę ich ujawnić. Możliwe są różne opcje. Ale jeśli człowiek gra w Liverpoolu, to powinien przechodzić do czołowego klubu. Teoretycznie też jest możliwe, że zostanę na Wyspach Brytyjskich. W Chelsea rezerwowym bramkarzem jest Carlo Cudicini, który ma tyle lat co ja. Kluby chcą mieć bramkarzy gotowych do gry. Jeśli nie gram, moja wartość rynkowa spada. Gdybym odszedł z Liverpoolu, gdy byłem na fali, mógłbym wynegocjować porównywalne warunki. Ale wtedy rodziła mi się córka, nie chciałem zmieniać otoczenia. Teraz jestem zdeterminowany, aby to zrobić i zacząć grać, zamiast siedzieć na ławie - podkreślił Dudek. - Marzyć o reprezentacji to ja sobie mogę, ale rzeczywistość jest taka, że nie gram w klubie, a w kolejce do kadry są: Boruc, Kuszczak, Kowalewski, Fabiański. Ja na razie jestem za nimi - wyznał Dudek.