Uraz na szczęście okazał się mniej groźny niż początkowo przypuszczano. - Po dokładniejszych badaniach okazało się, że nie jest tak źle. Nasz rzecznik prasowy nieraz przesadza. Łokieć był zwichnięty, ale nie było złamania. Mimo wszystko mój lekarz dziwi się, że tak szybko wracam do zdrowia - stwierdził bramkarz FC Liverpool i reprezentacji Polski. Dudek trenuje już z pełnym obciążeniem. Jednak trudno teraz wyrokować, czy zdąży wrócić do formy na mecz z Anglią. - Jurek ciągle jest brany pod uwagę przy wysyłaniu powołań. Trudno mi jednak określić procentowe szanse na występ. Jesteśmy w kontakcie, ale na co dzień zajmują się nim klubowi lekarze. Ufam, że wiedzą co robią. Ja bym go jednak tak nie forsował. Leczenie takiej kontuzji wymaga czasu i trzeba być ostrożnym, by uraz się nie odnowił. Na pewno najpierw będzie musiał zagrać kilka meczów w rezerwach i wówczas przekona się, jak się czuje - wyjaśnił lekarz kadry Jerzy Grzywocz. - Na pewno będę z drużyną, nawet gdy moja rola sprowadzać się będzie tylko do konsultacji. Znam przecież świetnie Anglików i chętnie służę radą naszemu trenerowi. Jeśli nie będę się czuł na siłach, by grać, na pewno poinformuję o tym nasz sztab szkoleniowy - podkreślił Dudek.