Dudek nie doczekał się prezentu od menedżera "The Reds" Rafaela Beniteaz. W ćwierćfinałowym meczu Pucharu Anglii z Birmingham City w podstawowym składzie znów wystąpił Jose Reina. Po pierwszej połowie Liverpool prowadził 3:0, ale nawet wówczas hiszpański szkoleniowiec nie dał szansy Polakowi. - Jestem bardzo zawiedziony, że nie zagrałem. Byłem pewny tego występu. W styczniu Benitez zapewniał mnie bowiem, że dostanę szansę w meczach pucharowych. Ale widocznie zmienił zdanie - stwierdził Dudek. - Nie rozumiem tego. Benitez powtarzał, że będą zmiany, by dać odpocząć zawodnikom z podstawowego składu, bo ostatnio graliśmy mnóstwo meczów. Nie tylko ja jestem zdziwiony. Trener bramkarzy w Liverpoolu też nie krył zaskoczenia. Ale takie jest piłkarskie życie - dodał reprezentant Polski. - Ostatnio Liverpool grał co dwa dni i na dziś mieliśmy zaplanowany dzień wolny. Ale poprosiłem trenera o dodatkowe zajęcia. Siedzenia na ławce jest męczące psychicznie, muszę solidnie potrenować. Umówiłem się już z trenerem bramkarzy także na kolejne indywidualne zajęcia, w sobotnie popołudnie, po meczu derbowym z Evertonem. Chyba znów w nim nie zagram. Niech więc chociaż ostro poćwiczę. Bo następny dzień będzie praktycznie stracony. Spędzę go w samolocie w drodze do Rijadu - tłumaczył Dudek, który wystąpi w towarzyskim meczu reprezentacji Polski z Arabią Saudyjską. Klub zwolnił Polaka, mimo że mecz z Arabią Saudyjską nie odbędzie w oficjalnym terminie FIFA. - Dla mnie nie ma większego znaczenia, że wystąpimy w okrojonym składzie. Zresztą kilku zawodników ze starej gwardii, z Jackiem Krzynówkiem na czele, stawi się na wezwanie trenera Janasa. Każde takie spotkanie jest dla nas cenne, można bowiem dopracować kolejne szczegóły taktyki. Tak było w Niemczech przy okazji meczu ze Stanami Zjednoczonymi. Tak powinno być i w Rijadzie. Wszyscy mamy przecież jasny cel: jak najlepszy występ w finałach mistrzostw świata! - zakończył Dudek.