Zdaniem polskiego bramkarza zejście z boiska Xabiego już w 27. minucie, najbardziej pokrzyżowało plany "The Reds". - Umiejętnie kierował drużyną. W tym czasie Riise schodził do środka, by lewą stroną mógł atakować Traore. Goście byli momentami bezradni. A tak po zejściu Hiszpana nasz kapitan Steven Gerrard musiał więcej sił poświęcić defensywie i rzadziej uczestniczył w akcjach zaczepnych - powiedział Dudek na łamach "Przeglądu Sportowego". Reprezentant Polski kilka razy udanie interweniował, ale najwięcej oklasków, Dudek zebrał za wygranie pojedynku sam na sam z Arjenem Robbenem. - Po prostu zachowałem zimną krew. W takich sytuacjach, jeżeli rywal dobrze przymierzy bramkarz nie ma najmniejszych szans. I dlatego należy zrobić wszystko, by przeciwnika zmusić choćby do maluteńkiego błędu - relacjonował bramkarz "The Reds". Najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacja z pierwszej połowy spotkania, kiedy pomocnik Chelsea Tiago dotknął piłki ręką w polu karnym, ale sędzia Mike Riley nie zauważył tego i nie podyktował "jedenastki" dla Liverpoolu. - Karny był ewidentny, bo nawet Mourinho nam współczuł z tego powodu - dodał Dudek.