W Anglii wciąż głośno jest o libacji piłkarzy Liverpool FC z udziałem polskiego bramkarza Jerzego Dudka. Ten wszystkiemu zaprzecza i bagatelizuje aferę. Jednak menedżer Liverpoolu Rafael Benitez potwierdził doniesienia prasy. "Spotkałem się w niedzielę rano z piłkarzami. Rozmawialiśmy o odpowiedzialności, jaka związana jest z reprezentowaniem barw tego klubu i o sposobie, w jaki powinni się prowadzić poza boiskiem. Ukarzemy tych, którzy złamali klubowe reguły. Piłkarze zaakceptowali moje decyzje" - powiedział Benitez. Jak wyglądało zajście według miejscowych mediów? W ostatnim dniu zgrupowania w Portugalii drużyna Liverpoolu wyszła do pubu na piwo. Wyjście zakończyło się tęgą popijawą i bijatyką. W roli głównej wystąpili Craig Bellamy, który pobił się z Norwegiem Johnem Arne Riise oraz Dudek. Według policji, najbardziej krewki był właśnie Polak. Pozostali piłkarze chcieli mu dorównać - sikali na ulicy, zaczepiali przechodniów i wyrywali znaczki z samochodów... W dziki szał wpadł również Robbie Fowler. On najbardziej dopingował Dudka w pijackich przepychankach. "To polityka! Polityka! Ktoś chce zrobić złą atmosferę wokół zespołu przed ważnym meczem w Lidze Mistrzów (w środę Liverpool zagra na wyjeździe z FC Barcelona - przyp. red.)" - stwierdził Jan de Zeeuw, menedżer Dudka. "Gdyby tam były kajdanki, uderzenie policjanta głową, Jurek siedziałby teraz w więzieniu!" - dodał. De Zeeuw - w mediach - i Dudek (na swojej stronie internetowej) twierdzą to samo. Sprawę uważają za zbyt rozdmuchaną. Według brytyjskich mediów będzie ona miała swoje zakończenie, niekoniecznie miłe dla jej bohaterów. Dudek, którego kontrakt wygasa po sezonie, nie dostanie oferty przedłużenia umowy. Z klubu odejdzie też Fowler.