- Lekarze cały czas powtarzają, że gdybym sam sobie od razu po tym nieszczęśliwym upadku ręki nie ustawił, to byłby gips i trzy miesiące z głowy. Nawet gdybym poczekał dziesięć minut, to skończyłoby się wylewem. A łokieć goi się dzięki specjalnym zabiegom fizykoterapeutycznym, elektrostymulacjom, chodzę też dwa razy dziennie do hiszpańskiego masażysty, a seanse trwają po 50 minut - dodał bramkarz. Na pytanie kto jego zdaniem powinien zagrać w bramce z Austria i Walią? Dudek odpowiedział wymijająco. - Albo Boruc, albo Kowalewski. A może Przyrowski... Najważniejsze, żeby koledzy wygrali oba spotkania. Trzeba myśleć przede wszystkim o drużynie. Kiedyś byłem wściekły na trenera Jerzego Engela, gdy w meczu z Norwegią zostawił mnie w rezerwie, a postawił na Adama Matyska. Okazało się jednak, że zespołowi można pomóc także wchodząc na boisko z ławki. Dlatego, chciałbym przyjechać na zgrupowanie do Herzlake, być tam dobrym duchem, po prostu być z kolegami. Oczywiście, tak samo jak na przyjazd na mecze z Austria i Walią, muszę dostać zgodę Liverpoolu - stwierdził Dudek.