"Na Wyspach szkoli się po prostu bramkarzy w określony sposób. Oni mają przede wszystkim grać dobrze na linii, ratować sytuację i wprowadzać piłkę do gry nogą. Zbyt małą wagę przywiązuje się do gry na przedpolu. W Hiszpanii jest zupełnie inaczej" - podkreślił golkiper Realu Madryt. Były rywal Jerzego Dudka z Liverpoolu fatalnie interweniował zwłaszcza przy pierwszej bramce rywali. "Jestem zaskoczony, że tak słabo wypadł, bo uważałem go za zawodnika znacznie lepszego niż kreowany na wielką gwiazdę Chris Kirkland" - podkreślił Dudek, który żałuje, że Synów Albionu nie zobaczymy na boiskach Austrii oraz Szwajcarii. "Mam w tej drużynie kilku kumpli, przez lata zarabiałem w Anglii na życie, zżyłem się z tymi ludźmi. Anglicy to dumny naród. Mają wysokie mniemanie o sobie i nie wszystkim się to podoba. Oni są zawsze pewni zwycięstwa, zawsze idą do przodu. Czy to źle? Spójrzmy na historię" - stwierdził Dudek, który wymienia przyczyny kryzysu narodowego futbolu na Wyspach. "Angielska liga to produkt genialnie opakowany, niemal doskonały. Machina jest tak potężna, że bez trudu można wykreować na gwiazdę kogoś zupełnie przeciętnego. Pracuje w niej mnóstwo szkoleniowców z całego świata, ale żaden Anglik nie prowadzi czołowej drużyny! Zrobiły się tak mocno międzynarodowe, że nawet utalentowany angielski zawodnik ma problem aby grać w pierwszym składzie... Trochę jest tak, że kiszą się we własnym sosie - wyjaśnił Jerzy Dudek.