Drużyna Messiego zmiażdżona przez giganta. Znamy kolejnego ćwierćfinalistę klubowego mundialu
W ramach 1/8 finału tegorocznych Klubowych Mistrzostw Świata amerykański Inter Miami trafił na tegorocznego triumfatora Ligi Mistrzów - PSG. Dla gwiazdy "The Herons" - Leo Messiego - była to pierwsza możliwość starcia z klubem, którego barwy reprezentował w latach 2021-2023. Europejscy piłkarze otworzyli wynik już w 6. minucie meczu. Później było tylko gorzej. Ostatecznie Inter Miami został zdeklasowany przez PSG wynikiem 0:4. Paryżanie jako druga ekipa awansowali do ćwierćfinału KMŚ.

Tegoroczne Klubowe Mistrzostwa Świata wkraczają w decydującą fazę. 28 czerwca poznaliśmy pierwszego ćwierćfinalistę tej międzynarodowej imprezy, którym została Chelsea Londyn. Niespełna dzień później o dołączenie do triumfatora Ligi Konferencji powalczyła kolejna ekipa, która w minionym sezonie wzniosłą ku niebu europejskie trofeum. Chodzi oczywiście o zwycięzców tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, czyli PSG. Paryżanie dość pewnie zwyciężyli grupę, przegrywając jedynie z brazylijskim zespołem Botafogo RJ. Zwyciężyli oni natomiast z Atletico Madryt i Seattle Sounders, zapewniając sobie awans z pierwszego miejsca w grupie.
Na drodze piłkarzy z Parc des Princes stanęła tego dnia ekipa, która również posiada wielkie międzynarodowe aspiracje. Chodzi o amerykański Inter Miami, który od 2023 roku kojarzy się w dużej mierze z jednym nazwiskiem - Lionela Messiego. Dla Argentyńczyka to niepowtarzalna okazja, bowiem mimo bogatej i wieloletniej kariery dotychczas nie miał on szans zmierzyć się ze swoim byłym zespołem. Format KMŚ dał mu taką możliwość, co z pewnością stało się niebywałym przeżyciem dla Messiego, jego byłych kolegów z paryskiej szatni, a przede wszystkim kibiców jednej i drugiej strony.
Gol w 6. minucie 1/8 finału KMŚ. Inter Miami w roli statysty w pierwszej połowie spotkania
Niestety frekwencja na trybunach meczu KMŚ daleka znów była od stuprocentowej. Nie przeszkodziło to jednak zawodnikom obydwu zespołów w dość intensywnym rozpoczęciu spotkania. Już w 4. minucie gracze PSG mieli szansę na objęcie prowadzenia, lecz ich wysiłki zniwelował bramkarz ekipy z Miami Oscar Ustari. Chwilę później paryżanie otrzymali jednak rzut wolny, do wykonania którego podszedł Vitinha. Odległość nie pozwalała na oddanie strzału, toteż Portugalczyk zdecydował się na dośrodkowanie w pole bramkowe. Piłka minęła niemal wszystkich graczy zebranych w obrębie pola karnego, jednak akcję zamykał Joao Neves, który w kluczowym momencie sięgnął futbolówkę głową, kierując ją wprost do siatki argentyńskiego golkipera. Tym sposobem już w 6. minucie PSG wyszło na jednobramkowe prowadzenie.
Piłkarze z USA byli wyraźnie spięci, przez co mieli problem z wieloma prostymi elementami gry. Ich rywale czuli się za to jak ryby w wodzie o czym świadczy gol Fabiana Ruiza z 15. minuty meczu. Trafienie to nie zostało jednak uznane ze względu na pozycję spaloną Hiszpana. W 19. minucie trener Interu Miami Javier Mascherano musiał dokonać pierwszej zmiany w spotkaniu. Defensor "The Herons" Noah Allen doznał bowiem urazu, przez co na boisku zameldował się Tomas Aviles. Ten przywitał się z meczem... faulem na żółtą kartkę wykonanym zaledwie minutę po wejściu na plac gry.
Gracze PSG wciąż pozostawali w natarciu, nie zwalniając tempa gry ani na moment. Już w 23. minucie mogli się pochwalić imponującą statystyką 4 strzałów na bramkę rywali. W tej kwestii sporą aktywnością wykazywał się między innymi Khvicha Kvaratskhelia, jednak gruziński piłkarz w tej części spotkania miał mocno rozregulowany celownik. Świetną okazję mogliśmy obserwować w 33. minucie, kiedy to Nuno Mendes otrzymał piłkę "sam na sam" z golkiperem. Od utraty gola Inter Miami uchroniły dwie rzeczy: wracający defensor oraz arbiter, który chwilę później odgwizdał kolejnego już spalonego w wykonaniu graczy PSG.
Na następne trafienie musieliśmy poczekać do 39. minuty. Po fatalnym błędzie w defensywie futbolówka trafiła do Fabiana Ruiza, który wystawił przysłowiową patelnie do Joao Nevesa. Ten wykorzystał świetne podanie kolegi zdobywając swojego drugiego gola w meczu. 6 minut później bramkarz Miami ponownie wyjmował piłkę z siatki. Autorem trzeciego trafienia był... Tomas Aviles, który jak zostało wspomniane wcześniej pojawił się po stronie Interu Miami w 20. minucie meczu. Na zakończenie tej części spotkania na listę strzelców wpisał się jeszcze Achraf Hakimi, domykając jedynie dzieła zniszczenia rywali PSG.
Inter Miami żegna się z KMŚ bez honorowego trafienia
Przed rozpoczęciem drugiej części spotkania Luis Enrique zdecydował się wprowadzić na plac gry Warrena Zaire-Emery'ego oraz Lucasa Beraldo. Mimo to z nadejściem drugiej połowy wreszcie doczekaliśmy się pierwszej naprawdę dobrej okazji Interu Miami. W 48. minucie byliśmy bowiem świadkami akcji niemal jak za dawnych lat, kiedy to Leo Messi posłał cudownie górne podanie do Luisa Suareza. Urugwajczyk miał przed sobą tylko golkipera PSG, jednak nie zdołał opanować piłki, która trafiła wprost w ręce Gianluigiego Donnarummy.
W dalszych minutach tempo gry znacznie spadło, co nie oznacza, że PSG przestało kontrolować przebieg spotkania. Dodatkowo w 62. minucie Enrique zdecydował się zwiększyć siłę rażenia swojej ofensywy poprzez wprowadzenie na murawę Ousmane Dembele. Dla lidera ofensywy PSG był to debiut na tegorocznych KMŚ.
Niestety mimo kilku naprawdę dobrych okazji wciąż nie był to mecz Kvaratskhelii, który i w tej połowie spotkania nie potrafił umieścić piłce w siatce rywali. Z biegiem czasu piłkarze Interu Miami coraz częściej dochodzili do głosu, lecz mimo tworzenia sobie dogodnych okazji wciąż nie potrafili postawić przysłowiowej kropki nad "i", co wróżyło im pożegnanie się z imprezą bez honorowego trafienia. W 80. minucie do głosu doszedł Leo Messi, który strzałem głową próbował pokonać Donnarummę, jednak ta sztuka nie udała mu się. Chwilę później miał on jeszcze okazję z rzutu wolnego, ale jego strzał trafił prosto w mur stworzony przez piłkarzy PSG.
W tym spotkaniu nie doczekaliśmy się większej ilości goli. PSG pewnie rozgromiło Inter Miami wynikiem 4:0. Tym samym triumfatorzy Ligi Mistrzów dotarli do ćwierćfinału klubowego mundialu, w którym to zmierzą się z triumfatorem starcia Flamengo - Bayern Monachium.
Statystyki meczu
Zobacz również:
- Znamy pierwszego ćwierćfinalistę klubowego mundialu. Czerwona kartka, gol w 100. minucie
- Grbić już wie, kluczowy siatkarz rywali nie zagra z Polską. To oficjalne
- Polacy znów na szczycie. Ależ wieści, FIVB potwierdza po siatkarskim nokaucie
- Niesamowite sceny w Lidze Narodów. Polscy siatkarze rozbili gospodarzy


