Pawłowski to obok Rafała Gikiewicza najważniejsza postać drużyny. Wokół tych dwóch zawodników trener Daniel Myśliwiec chciał budować drużynę na przyszły sezon. Pierwszy jest liderem w ofensywie - osiem goli i pięć asyst, a drugi zarządza defensywą. W tym sezonie obaj mieli duży udział w tym, że łodzianie bez większego problemu zapewnili sobie utrzymanie w Ekstraklasie i prawdopodobnie zakończą sezon w górnej części tabeli. W środę Pawłowski nie dokończył treningu. Podczas jednego z ćwiczeń kolano "uciekło mu do boku". Już wtedy można było zakładać najgorsze i czarny scenariusz się spełnił. Klub w czwartek poinformował, że zawodnika czeka operacja i dodał, że "na podstawie pierwszych diagnoz oceniono, że przerwa potrwa od sześciu do ośmiu miesięcy." To oznacza, że najwcześniej na boisku zobaczymy Pawłowskiego w rundzie wiosennej przyszłego sezonu. W styczniu piłkarze przedłużył umowę z Widzewem, która teraz obowiązuje do czerwca 2026 roku. Ta kontuzja to też bardzo zła wiadomość dla trenera Myśliwca. W łodzkim klubie planowano cztery transfery, ale teraz priorytetem będzie znalezienie zastępcy dla lidera drużyny.