Jedną z takich historii opowiedział reporterom ukraińskiego portalu FanDay Władysław Waszczuk. To były zawodnik m.in. Dynama Kijów, który przez kilkanaście lat grał w reprezentacji Ukrainy. Walki o lotnisko Ten wysoki obrońca zagrał m.in. na mistrzostwach świata w Niemczech w 2006 roku. Jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w historii ukraińskiej ligi, bo na swoim koncie ma aż 9 tytułów mistrza kraju, wszystkie zdobyte w barwach Dynama Kijów. Wojna, która rozpoczęła się 24 lutego zastała go w Hostomelu, które od pierwszego dnia wojny stało się miejscem ciężkich walk. To tam znajduje się lotnisko, które agresor za wszelką cenę chciał zdobyć, żeby wysadzić desant na Kijów. Miasteczko kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk. Rosjanie atakując nie oszczędzali przy tym domów mieszkalnych. Waszczuk tak wszystko relacjonował w mediach społecznościowych. Życie w piwnicy "Rakieta przeleciała tuż nad ogrodzeniem, strzelali już czwarty dzień prawie bez przerwy. Nie piszcie o wyjściu, bo nie można stąd wyjechać. Bezpieczniej jest zostać w piwnicy. Liczę na szybki rozwój wydarzeń. Wszystko będzie dobrze. Pokój nam wszystkim" - pisał. Teraz o wszystkim mówi tak. - Pierwszego dnia zabrałem dzieci, syna i córkę, ale nie było czasu na ucieczkę, bo przeleciały helikoptery. Lotnisko jest niedaleko od nas. Myślałem, że poczekamy i pojedziemy. Jedzenia było na trzy dni, a trzeba było siedzieć w piwnicy 15 dni. Potem wyłączyli gaz, to co zostało do jedzenia trzeba było gotować na wolnym ogniu - opowiada ukraińskim reporterom Władysław Waszczuk. Córka z jego żoną i mamą wyjechały potem do Lwowa. On sam został na miejscu i czeka na rozwój wypadków. Liczy, że sytuacja z czasem się wyjaśni. Piłkarska legenda przyjmie ukraińskie dzieci pod swój dach Były ligowy piłkarz zaangażował się w pomoc Ukraińcom Parafia wybitnego sportowca pomaga Ukraińcom