Legia Warszawa po pewnym ograniu Omonii Nikozja w Lidze Konferencji jest już niemal pewna awansu do kolejnej fazy rozgrywek. Gorzej przedstawia się sytuacja podopiecznych Goncalo Feio w Ekstraklasie - "Wojskowi" zajmują piąte miejsce ze stratą dziewięciu "oczek" do lidera, Lecha Poznań, a w ostatniej kolejce ponownie stracili punkty, tym razem remisując ze Stalą Mielec. Szansą na powetowanie sobie ligowej wpadki był mecz 1/8 finału Pucharu Polski z ŁKS-em Łódź. "Wojskowi" w pierwszej połowie bili głową w mur, ale w drugiej zaczęli wykorzystywać kreowane sytuacje i ostatecznie wygrali 3:0. Dwie bramki strzelił Marc Gual, który zaliczył też "asystę" przy samobójczym trafieniu Kamila Dankowskiego. Legia Warszawa wygrała dla Lucjana Brychczego Spotkanie w Łodzi odbyło się trzy dni po śmierci legendy Legii, Lucjana Brychczego. I, jak zaznaczył Feio na konferencji prasowej, to właśnie byłemu piłkarzowi i trenerowi "Wojskowi" dedykują zwycięstwo. "To nie jest tydzień, w którym my jako Legia możemy świętować. Cały klub jest w żałobie. Mogliśmy dzisiaj wygrać, aby zrobić to dla Pana Lucjana. Chcieliśmy triumfować, aby trochę ulżyło rodzinie Pana Lucjana, ale też naszym kibicom" - zadeklarował. Trener stołecznej ekipy zdradził również, że śmierć bliskiej osoby przeżył ostatnio jeden z jego podopiecznych. I chociaż Feio nie ujawnił nazwiska tego piłkarza, to wiadomo, że w czwartkowy wieczór pojawił się na murawie. Podczas spotkania z dziennikarzami szkoleniowiec zwrócił też uwagę na świetny występ Guala, podkreślając, że ten potrafi robić "rzeczy wyjątkowe". I zawsze skupia się na tym, by pomóc drużynie. "Proszę zobaczyć, jak Marc wystawia się do gry. Nieważne, czy gramy dobrze, czy nie, Marc dalej chce być aktywny" - zaznaczył. Co za wieści, Lewandowski może zacierać ręce. "Sprawa praktycznie domknięta"