Dramat Interu Mediolan w USA. Rozpacz Zalewskiego, to koniec. 44-latek bohaterem
Przed startem Klubowych Mistrzostw Świata w gronie faworytów wymieniano raczej te europejskie zespoły. Mowa rzecz jasna o Paris Saint-Germain, Bayernie Monachium, Manchesterze City, Interze Mediolan oraz Realu Madryt. Te dwie pierwsze ekipy są już ćwierćfinale. Na podobne rozstrzygnięcie liczyli piłkarze Interu, którzy w 1/8 mierzyli się z Fluminense. Pierwszy turniej Interu pod wodzą Chivu właśnie na etapie 1/8 finału się zakończył. Włoski klub przegrał 0:2, a Nicola Zalewski oglądał tę porażkę z poziomu ławki rezerwowych. Jednym z bohaterów był 44-latek w bramce Brazylijczyków.

Na przełomie czerwca i lipca 2025 roku pisana jest historia piłki nożnej. To wszystko za sprawą rozegrania pierwszych w historii rozszerzonych Klubowych Mistrzostw Świata. Dotychczas ten turniej kojarzyliśmy z wyjazdem jednego z europejskich gigantów zimą gdzieś za ocean, aby zagrać półfinał, a później ewentualnie finał. Wszystko zmieniło się wraz z pomysłem, który narodził się w głowie Gianniego Infantino. Prezes FIFA nie mógł przepuścić okazji na kolejny zarobek i promocję piłki, więc stworzył coś na wzór reprezentacyjnego mundialu.
Na szali dla zespołu, który ostatecznie wygra całą imprezę, leży około 150 milionów euro. To kwota większa, niż ta, którą można zarobić przez cały sezon gry w Lidze Mistrzów, w której trzeba zagrać zdecydowanie większą liczbę spotkań. W rozszerzonej formule klubowego mundialu, każdą drużynę od triumfu i wielkiego zarobku, dzieli ledwie siedem meczów. Przed startem imprezy na amerykańskich boiskach nietrudno było wskazać faworytów.
Inter Mediolan żegna się z klubowym mundialem. Zalewski na ławce
Mowa oczywiście o europejskich zespołach. Przede wszystkim Paris Saint-Germain, które do USA przyjechało po pierwszym w swojej historii triumfie w Lidze Mistrzów. Obok ekipy z Paryża trzeba było wymieniać Inter, który właśnie z PSG przegrał finał tych rozgrywek. Oprócz tej dwójki bardzo duże szanse na wygraną dawano oczywiście także Bayernowi Monachium, Realowi Madryt czy Manchesterowi City. Bayern z PSG wciąż są w grze i zagrają ze sobą w ćwierćfinale.
Ten sam cel chciał osiągnąć oczywiście Inter, który w 1/8 finału mierzył się z brazylijskim Fluminense i na papierze był oczywiście faworytem. W pierwszym składzie zabrakło Nicoli Zalewskiego. "Nerrazuri" szybko przekonali się o sile ofensywnej swoich rywali. Już w trzeciej minucie błąd w defensywie klubowych wicemistrzów Europy wykorzystał German Cano. 37-latek otworzył wynik rywalizacji, a Inter musiał ruszyć do ataku na bardzo dobrze zorganizowanego brazylijskiego giganta.
Próby włoskiego zespołu były jednak dość nieśmiałe. Łącznie w pierwszej części rywalizacji włoskiej ekipie naliczono dwa celne strzały na bramkę rywali, co wygenerowało współczynnik oczekiwanych goli na poziomie ledwie 0,2, więc bardzo mizernie. To wszystko sprawiło, że Brazylijczycy schodzili na przerwę, prowadząc 1:0.
W drugiej połowie trener Chivu szybko dokonał aż trzech zmian, ale nie znalazł się w tym gronie Zalewski. Inter z minuty na minutę podkręcał tempo, ale czas uciekał. Najlepszą okazję miał Lautaro Martinez, który właściwie sam ją sobie wypracował. W 80. minucie rywalizacji Argentyńczyk znakomicie odwrócił się z piłką w kierunku poa karnego, ale jego strzał zatrzymał się na słupku bramki strzeżonej przez 44-letniego Fabio, który chwilę wcześniej pokazał się ze znakomitej strony, ratując swój zespół. To była już czwarta interwencja 44-latka.
Jak się okazało, te parady Fabio były kluczowe. Brazylijczyk nie pozwolił Interowi na zdobycie bramki wyrównującej, a w doliczonym czasie gry z jedną z niewielu kontr w drugiej połowie wyszło Fluminense i zakończyła się ona wspaniałym golem po indywidualnej akcji Herculesa. Ten był przysłowiowym gwoździem do trumny dla ekipy z Mediolanu. W ćwierćfinale brazylijska ekipa zmierzy się z Manchesterem City lub Al-Hilal, ten mecz dziś w nocy czasu polskiego.
1/8 finału
30.06.2025
21:00
Składy drużyn
Rezerwowi
Statystyki meczu


