Andrij Szewczenko stwierdził niedawno, że obserwujemy właśnie najsilniejszą reprezentację Ukrainy w historii. A skoro tak, to o potknięciu w starciu z Mołdawia nie mogło być mowy. I nie było. To była deklasacja poparta czterema ciosami. Nasi wschodni sąsiedzi prowadzenie objęli już w drugiej minucie. Po fatalnym błędzie defensywy rywala w pole karne wpadł Roman Jaremczuk i huknął pod poprzeczkę z półwoleja. W ten sposób zaliczył najładniejsze trafienie w tym spotkaniu. Pierwszy rywal Polaków znowu gromi, ale ma problemy. Padło nazwisko Lewandowskiego Ukraina oszczędziła rywalom rzezi, szybko skończyła kanonadę. W tym roku uległa tylko Polsce Ukraińcy panowali totalnie nad boiskowymi wydarzeniami, ale prowadzenie podwyższyli dopiero krótko przed przerwą. Kombinacyjną akcję strzałem po ziemi z bliskiej odległości wykończył wówczas Wiktor Cygankow. Zaraz po przerwie na murawie pojawił się Artem Dowbyk, najlepszy snajper La Liga. Potrzebował ledwie czterech minut, by wpisać się na listę strzelców. Idealnie wyszedł do prostopadłego podania, nie łamiąc linii spalonego, i bez trudu dopełnił formalności. W 55. minucie zrobiło się 0-4. Kolejną efektowną wymianę piłki przed bramką Mołdawian sfinalizował tym razem Georgij Sudakow. To już był nokaut, a do końcowego gwizdka pozostawało grubo ponad pół godziny. Na tym kanonada się jednak skończyła. Ekipa Serhija Rebrowa pokonała w tym roku Bośnię i Hercegowinę oraz Islandię (dwa razy po 2-1) w barażach, a także zremisowała bezbramkowo z Niemcami. Porażki doznała jedynie w konfrontacji z "Biało-Czerwonymi" (1-3) przed czterema dniami. W finałach Euro 2024 Ukraina zagra w grupie E. O awans do fazy pucharowej będzie rywalizować z Belgią, Słowacją i Rumunią. Pierwszy boj stoczy właśnie z Rumunami - 17 czerwca (poniedziałek) w Monachium. Prawdopodobnie bez Witalija Mykołenki, który w Kiszyniowie opuścił murawę z kontuzją.