Kwotę 100 tysięcy euro miał przesłać w tym tygodniu menedżer piłkarza Adam Mandziara, który w jego i Wisły imieniu podpisywał stosowne dokumenty. Prezes Dospelu, Piotr Dziurowicz kontaktował się już w tej sprawie z Tadeuszem Czerwińskim. Nowy prezes Wisła S.S.A. zapewniał pomoc w szybkim załatwieniu sprawy, ale do czwartku do godz. 18.00 na koncie katowickiego klubu nie pojawiła się ani złotówka. - Błąd mój polegał na tym, że zaufałem Wiśle i ludziom działającym za jej zgodą. Czuję się jak żebrak, który prosi o swoje pieniądze. Jak żebraków potraktowano mnie, nasz klub, piłkarzy i trenerów pracujących w Katowicach. Jestem niewiarygodny i to bez mojej winy - nie krył rozgoryczenia na łamach "Sportu" prezes Dziurowicz. Rzecznik krakowskiej Wisły, Jarosław Krzoska widzi jednak sprawę z innej strony. - Wisła dotrzymała wszystkie zobowiązania, a ponadto dysponujemy kopią przelewu ze strony pana Mandziary. Może te pieniądze utknęły na kontach międzybankowych? W Polsce wszystko jest możliwe - wyjaśnia na łamach "Przeglądu Sportowego" Krzoska.