Do lektury, proszę Państwa – Orwell, Kafka i Mrożek!
Z ogromnym zdumieniem przeczytałem na łamach Interii, że zarząd PZPN podjął decyzję o odwołaniu mojej osoby z funkcji przewodniczącego Klubu Wybitnego Reprezentanta „… w świetle faktów i zastrzeżeń etyczno-moralnych…”. Nie wiem o jakich faktach mowa, bo nikt mnie o nich nie poinformował, aczkolwiek wieści niosą, że zarządowi nie podobały się moje felietony i wypowiedzi w mediach. Owszem nie zawsze były pochlebne dla obecnych władz związku, a najwyraźniej – w ocenie PZPN – takowe być powinny.
A skoro te opinie nie lukrowały poczynań PZPN, to należało podjąć wszelkie możliwe działania, żeby się delikwenta pozbyć, nawet kosztem i tak nadwątlonej ostatnimi czasy reputacji piłkarskiego związku.
Wzory najwyraźniej PZPN ma zacne - tak, jak miniona władza stworzyła galimatias w systemie prawnym, natworzyła neosędziów i sędziów dublerów, tak władze PZPN idą w tym samym kierunku tworząc neoprzewodniczącego Klubu Wybitnego Reprezentanta. A krytykantom - najlepiej zamknąć usta, usunąć, zwolnić i zatrzasnąć drzwi przed nosem. Nieważne, czy krytyka słuszna, czy też nie. Po co podejmować polemikę, dyskutować, przekonywać do swoich racji-lepiej iść na zwarcie i zademonstrować siłę...
Przypomnę-Klub został stworzony po to, by wyróżnić wybitnych, zasłużonych dla polskiej piłki reprezentantów kraju. Od początku powstania Klubu Wybitnego Reprezentanta, członkowie Klubu wybierali autonomicznie ze swojego grona przedstawiciela reprezentującego KWR. Funkcja Przewodniczącego KWR jest funkcją społeczną i powinna być niezależna od władz PZPN. Powinna... ale czy wszyscy rozumieją demokratyczne zasady..?
Jeszcze większe zdumienie, wręcz niedowierzanie wywołało u mnie przeczytane w Interii uzasadnienie tej ingerencji związku poparciem rzecznika etyki PZPN, księdza Jerzego Kostorza...
Ksiądz-etyk, po objęciu sterów przez obecny zarząd niewątpliwie ma ręce pełne roboty. Wszyscy pamiętamy i selekcjonera 711, i ochroniarza "Gruchę", i biznesowe utarczki pomiędzy członkiem sztabu a zawodnikiem kadry, o dziwnych gościach towarzyszących naszym reprezentantom w podróżach na mecze wyjazdowe nie wspomnę... Aż dziw bierze, że znalazł czas, żeby pochylić się i przeanalizować moje felietony pod kątem etyczno-moralnym. Szkoda, że ksiądz-etyk nigdy wcześniej, przy wspomnianych powyżej sprawach - nawet nazywanych przez niektórych aferami - nie zabierał głosu. Być może obawiał się reperkusji ze strony związku, bo za krytykę ... - sami Państwo widzicie. A przecież mówi się, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi...
No cóż, zwykły piłkarz, nieważne czy zasłużony, czy nie, najwyraźniej powinien skupić się li tylko i wyłącznie na graniu, a po zakończeniu kariery - na klaskaniu i wychwalaniu wszelkich poczynań piłkarskiego związku. Może też ewentualnie poczytać Orwella, Kafkę, albo Mrożka...