Białkowski błyskawicznie stał się ulubieńcem kibiców Southampton FC i pupilem menedżera George'a Burleya. Mimo to pozostał skromnym chłopakiem, który nie chce się porównywać do Jerzego Dudka. "Do Dudka mi jeszcze bardzo dużo brakuje, ale wierzę, że w przyszłości będę grał w równie wielkim klubie. Najbardziej chciałbym grać w Manchesterze United. Southampton to początek, bo ja mam zaledwie 18 lat. Gra tutaj już jest dla mnie dużym wyzwaniem" - powiedział Białkowski na łamach "Super Expressu". Jak piłkarz porównałby treningi w Polsce i w Anglii? "Tego nie da się nawet porównać. To dwa różne światy. W Górniku Zabrze miałem trzy lub cztery treningi bramkarskie w tygodniu. W Southampton mam je przez cały tydzień. Poza tym różnią się one tym, że trenerzy nie każą nam się rzucać, skakać itd. Tutaj bardziej pracujemy nad chwytem i ogólnym refleksem" - stwierdził Białkowski, który nie ma dobrego zdania o polskich działaczach i trenerach. "Oni powinni jeszcze dużo nauczyć się od zagranicznych klubów. W naszym kraju pewnie nigdy bym nie dostał szansy gry w dobrym klubie, bo trenerzy wolą postawić na 35-letnich graczy, którzy w piłce wiele nie zdziałają. W Anglii, chociaż stawka jest większa, nie boją się sięgać po młodych i zdolnych. Bez tego świat nie poznałby Rooneya czy Walcotta" - dodał. Polski bramkarz ma już niestety ten sezon z głowy, gdyż kontuzja, której doznał w meczu V rundy Pucharu Anglii, wyklucza go z gry na długi czas.