Górny Śląsk to miejsce na futbolowej mapie Polski niezwykłe. Dowodzą tego choćby Siemianowice Śląskie. Bo nie jest tak, że liczą się tu tylko słynne, wielkie kluby. Każde miasto na Śląsku ma własnych bohaterów, własne niezwykłe historie, własne kluby, które przynajmniej otarły się o wielką piłkę. Tak również jest w przypadku Siemianowic, co dobitnie udowadniają Jan Komander, Wojciech Krzystanek i Dariusz Leśnikowski, którzy wspólnie napisali książkę "100 lat piłki nożnej w Siemianowicach Śląskich". Podczas wieczoru autorskiego można było się przekonać jak wiele to miasto ma do powiedzenia w dziedzinie futbolu, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. CZYTAJ TAKŻE: Ta drużyna jest gotowa żeby powalczyć o mistrzostwo olimpijskie Siemianowice to położone ledwie kilka kilometrów na północ od Katowic miasto. Nie dochowało się wprawdzie drużyny w ekstraklasie, ale tamtejsze kluby z Michałkowic, Bańgowa, Przełajki czy Bytkowa też miały swoje wielkie chwile, natomiast piłkarze zdobywali już najwyższe laury i byli członkami najwspanialszych polskich drużyn. Autorzy wyliczają, że aż 50 piłkarzy dotarło do ekstraklasy. Wielu z nich zdobywało tytuły mistrzowskie i grało w reprezentacji Polski. Przykładem może być Zygmunt Maszczyk - piłkarz wyjątkowo ceniony przez Kazimierza Górskiego, członek jego drużyny, mistrz olimpijski i zdobywca trzeciego miejsca na świecie, a także trzykrotny mistrz Polski z Ruchem Chorzów. "Wiem, jakie zadania mogę mu powierzyć i wiem również, że choćby miał podpierać się rzęsami to je zrealizuje" - mówił Górski o pomocniku z Siemianowic. Autorzy pokusili się o zestawienie jedenastki stulecia, która jest złożona z niezwykłych nazwisk. Warto się z nią zapoznać, dopiero wtedy można sobie uzmysłowić siłę futbolowych Siemianowic. Bramkarz: Marian Szeja Rękę ściskał mu prezydent Francji Valéry Giscard d’Estaing. Ale to już w czasach kiedy grał w Auxerre, którego stał się legendą. Znakomity zawodnik, zawsze prezentujący nienaganną formę. W Polsce wybił się w barwach Zagłębia Wałbrzych, jeszcze jako jego zawodnik 15 razy zagrał w reprezentacji Polski (1965-73). Grał z największymi. Bronił m.in. strzały Pelego i Garrinchy podczas meczu z Brazylią na Maracanie w 1966 roku! Zmarł w 2015 roku Obrońcy: Alojzy Łysko, Karol Kordysz, Teodor Wieczorek Alojzy Łysko jako piłkarz był mistrzem Polski z Ruchem Chorzów w 1960, jeden raz zagrał w reprezentacji Polski (1964). Jako trener prowadził wiele ligowych drużyn, legendą i szkoleniowcem wszech czasów został w GKS-ie Katowice. Z drużyną z Bukowej dwukrotnie zdobył Puchar Polski (1986, 1991), a także wicemistrzostwo (1992) i Superpuchar (1991). Zmarł w 2021 roku. Niedawno rada miasta przyznała mu pośmiertnie tytuł "Zasłużony dla Siemianowic Śląskich", podczas premiery rodzina otrzymała z tej okazji okolicznościowy medal i dyplom. Karol Kordysz stał się legendą... Zagłębia Sosnowiec. Ogółem w koszulce Zagłębia w latach 1979-92 wybiegł w 318 oficjalnych meczach i strzelił 23 bramki. Miał świetną wydolność. Po latach powołany został na tournée Orłów Kazimierza Górskiego z okazji pożegnania Zico. Polecił go Andrzej Strejlau, który dobrze znał jego możliwości. Z propozycją zadzwonił Górski. "Chcesz lecieć do Brazylii i zagrać przeciwko Zico?" Jak odmówić takiej propozycji. To był wyjazd życia! Zawodnik ciekawie opowiadał o tym podczas premiery książki. Teodor Wieczorek to legenda całego śląskiego piłkarstwa. Miałem przyjemność poznać go 20 lat temu, odwiedziłem na Klimzowcu. Wyróżniał się jeszcze jako junior. Wychowanek przedwojennego KS Bytków, potem był członkiem słynnej drużyny Germania Königshütte, zdecydowanie najlepszego śląskiego zespołu pierwszej połowy lat 40. Uratował Gerarda Cieślika od wywózki na Sybir kiedy siedzieli razem w obozie jenieckim w Brandeburgu pod Hawelą. Po wojnie, jako zawodnik AKS-u Chorzów rozegrał 10 meczów w reprezentacji Polski w latach 1949-53. Potem był trenerem kilkunastu drużyn ligowych, z wieloma osiągał sukcesy (z Ruchem, z Zagłębiem, z Piastem). Zmarł w 2009 roku. Pomocnicy: Augystyn Drzymała, Alojzy Deja, Józef Bon, Zygmunt Maszczyk Augustyn Drzymała to jeden z najlepszych przedwojennych piłkarzy Laurahütte. Jako zawodnik Iskry bierze udział w mistrzostwach Polski w 1924 roku, jeszcze przed inauguracją ligi. Czasy były trudne, przeniósł się zarabiać do Czarnych Lwów, w barwach których grał w ekstraklasie przez cztery lata. Zdobył dla niej wiele ważnych bramek. Rodzina do dziś używa przedmiotów, które przywiózł ze Lwowa, choćby porcelanowy serwis kawowy. Był wybuchowy - za spoliczkowanie w meczu barażowym zawodnika Garbarni Józefa Smoczka dostał 15 miesięcy dyskwalifikacji. Wrócił do Iskry i reprezentował ją do wybuchu wojny. Zmarł w 1988 roku. Alojzy Deja to świetny pomocnik Górnika Zabrze. Ten wychowanek Jedności Michałkowice grał przez dekadę w Górniku w czasie jego wielkich sukcesów (1967-77). Dwukrotny mistrz Polski. Słynął z dalekich, celnych, kilkudziesięciometrowych podań do napastników. Siemianowice były dla niego ważne zawsze, nawet jako ligowy zawodnik brał udział w turniejach drużyn podwórkowych na łąkach w okolicach Szybu Północnego kopalni Michał. W życiu prywatnym nie ułozyło mu się, popełnił samobójstwo w 1991 roku. Józef Bon jest trzykrotnym mistrzem Polski z Ruchem Chorzów zaczynał na Kaniklówie, czyli na łąkach przy torach kolejowych, za ulicą Powstańców w Siemianowicach. Kuzyn ojca, Ryszard Böhn grał w Iskrze gdy ta walczyła o mistrzostwo Polski w 1923 roku. Józef grał w Siemianowiczance i w Iskrze. Jako nastolatek przyjażnił się z innym zdolnym piłkarze z Siemianowic - Zygą Maszczykiem. To właśnie przyjaciel zorganizował w słynnej "Delcie" spotkanie piłkarzy z operatywnym działaczem Ruchu Alojzym Dzielongiem. W Polsce stał się znany właśnie dzięki grze w Ruchu. Po karierze przez lata, wspólnie z żoną, piłkarką ręczną, prowadził kawiarenkę klubową Ruchu. Zygmunt Maszczyk to legenda Ruchu i całej polskiej piłki nożnej. Wychowanek Siemianowiczanki to jeden z siedmiu zawodników w Polsce, którzy mają na koncie zarówno medal mistrzostw świata, jak i dwa medale olimpijskie. W reprezentacji Kazimierza Górskiego w latach 1968-76 rozegrał 36 spotkań. Grał przeciw największym: Holandii, RFN, Argentynie, Włochom, Brazylii, cztery razy był kapitanem reprezentacji. W grudniu 1981 roku wyjechał w odwiedziny do Francji i w drodze powrotnej zastała go wiadomość o stanie wojennym. Już nigdy na stałe nie wrócił na Śląsk, dziś mieszka w Niemczech. Napastnicy: Ludwik Październik, Marek Koniarek, Kazimierz Rzychoń Ludwik Październik - ksywka "Lulu". W młodości uczestnik wszystkich trzech Powstań Śląskich. Kiedy Iskra Siemianowice w 1923 roku grała o mistrzostwo Polski jeszcze w czasach przedekstraklasowych, był największą piłkarską gwiazdą na Śląsku. Znakomity środkowy napastnik i muskularnej budowie (przy 170 cm ważył 80 kg). Cierpiał na astmę, wojna odbiła się na jego zdrowiu. Zmarł w 1949 roku. Marek Koniarek. Na szerokie wody wypłynął z Siemianowiczanki, a ekstraklasową karierę zaczynał w Szombierkach, został legendą dwóch innych klubów. Najpierw jako członek słynnego ofensywnego tercetu "K-F-K" w GKS-ie Katowice (wspólnie z Janem Furtokiem i Mirosławem Kubisztalem) z którym zdobywał m.in. Puchar Polski podczas słynnego finału z Górnikiem Zabrze (strzelił jedną bramkę). Potem już po powrocie z saksów, już po trzydziestce, jako piłkarz Widzewa Łódź został mistrzem Polski i królem strzelców ekstraklasy. Będąc niedawno na meczu w Łodzi miałem okazję zobaczyć jak jest tam ciągle pamiętany, szanowany, kochany Kazimierz Rychoń - ten wychowanyk Siemianowiczanki jako 17-latek był już obecny do Śląska. Był jej liderem na przełomie lat 50. i 60. Chciało iść Zagłębie Sosnowiec, ale weto postawiła matka, która nie wyobrażała sobie tej tej przeprowadzki. To u jego boku doświadczenia nabierał Zyga Maszczyk. W końcu skaperował go Raków Częstochowa. Za pieniądze z transferu kupił żonie futro, sam skuter "Osa", który dzień dzień dojeżdżał na jedną stronę 70 km na treningi. Przez wiele lat trener i wychowawca w Siemianowiczance. Zmarł w 1992 roku. *** Jan Komander Krzystanek, Wojciech Leśnikowski „100 lat pracy D w Siemianowicach Śląskich”.